Do końca listopada badane będą ślady obecności koronawirusa w poznańskiej kanalizacji. Ostatnie wyniki pokazują, że ilość materiału genetycznego tego patogenu spada, ale w sposób umiarkowany, znacznie wolniej niż mogłoby to wynikać z danych Ministerstwa Zdrowia.

Naukowcy rozpoczęli badanie obecność koronawirusa w poznańskich ściekach w grudniu. Chodziło o to, by jak najwięcej dowiedzieć się o przebiegu pandemii.

Analizowano próbki pobierane w pięciu miejscach m.in. w Centralnej Oczyszczalni Ścieków w Koziegłowach i Lewobrzeżnej Oczyszczalni Ścieków w Poznaniu, dwóch lokalizacjach na Naramowicach oraz jednej z galerii handlowych w centrum miasta.

Obecnie zmniejszyła się liczba testów wykonywanych przez mieszkańców, wiele osób sięga po testy dostępne w sieciach handlowych, a wariant omikron i jego podwarianty charakteryzują się dużo łagodniejszymi objawami wśród zakażonych. Według specjalistów to sprawia, że dane prezentowane przez Ministerstwo Zdrowia są niedoszacowane.

Dlaczego Poznań zdecydował się na prowadzenie monitoringu obecności koronawirusa w ściekach? Zaletą badań jest ich niski koszt i bardzo wysoka skuteczność. Jak podano na stronie internetowej Poznania, w porównaniu z okresem, kiedy funkcjonował szeroko zakrojony system testowania wymazowego teraz jest duża rozbieżność między wynikami badań ścieków a informacjami przekazywanymi przez Ministerstwo Zdrowia.

Według danych ministerstwa ilość zakażeń zmniejsza się gwałtownie, a badania próbek poznańskich ścieków dowodzą, że spadek ilości RNA SARS CoV-2 jest umiarkowany.

Miasto Poznań zdecydowało o dalszej współpracy z naukowcami i kontynuowaniu  monitoringu poziomu SARS-CoV-2 do końca listopada 2022 r.

Badania koordynowane przez Wydział Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta Poznania są wynikiem porozumienia między miastem, Instytutem Chemii Bioorganicznej Polskiej Akademii Nauk oraz spółki Aquanet Laboratorium i Aquanet S.A.