Pracownicy Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie sami chcieli sprawdzić, czy pod skarpą kolejową w Wałbrzychu jest ukryty pociąg. Dziś ze specjalistami pojawili się w okolicach 65. kilometra trasy kolejowej z Wrocławia do Jeleniej Góry. Specjaliści nie weszli jednak na teren znaleziska, bo nie wystąpili wcześniej o odpowiednie zgody.

Pracownicy Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie sami chcieli sprawdzić, czy pod skarpą kolejową w Wałbrzychu jest ukryty pociąg. Dziś ze specjalistami pojawili się w okolicach 65. kilometra trasy kolejowej z Wrocławia do Jeleniej Góry. Specjaliści nie weszli jednak na teren znaleziska, bo nie wystąpili wcześniej o odpowiednie zgody.
Na skarpie na 65. kilometrze trasy kolejowej z Wrocławia do Jeleniej Góry pracuje w tej chwili firma, która ma posprzątać teren /Bartek Paulus /RMF FM

Specjaliści nie mieli zgody ani od wojewody, ani od wojska, ani od kolei, do której należy teren. Pozwolenie próbowali uzyskać dopiero na miejscu.
Nie mieliśmy żadnych informacji dotyczących jakichkolwiek badań prowadzonych w tym miejscu. Nie wyrażaliśmy zgody na żadne badania – mówi Arkadiusz Grudzień z urzędu miasta w Wałbrzychu.

Przyjechaliśmy tu, by wreszcie przeprowadzić weryfikację zgłoszenia – mówi w rozmowie z naszym reporterem Michał Mackiewicz z Muzeum Wojska Polskiego. Mamy ze sobą najlepszych specjalistów i mamy możliwość podjąć próbę odpowiedzi na pytanie, czy mamy do czynienia rzeczywiście z pociągiem, czy to pancernym, czy zwykłym składem towarowym, zakopanym w miejscu wskazanym przez znalazców, czy też mamy do czynienia, nie chcę powiedzieć absolutnie z oszustwem, bo nie posądzałbym nikogo o złą wolę, ale być może z nie do końca profesjonalnie przeprowadzonymi badaniami – dodaje Mackiewicz.

Dziś nie przeprowadzono badań. Pracownicy muzeum zapowiadają jednak, że dalej będą starać się o pozwolenie na wejście na ten teren.

Na skarpie – porządki

Na skarpie na 65. kilometrze trasy kolejowej z Wrocławia do Jeleniej Góry pracuje w tej chwili firma, która ma posprzątać teren. Z terenów, gdzie ma być ukryty „złoty pociąg”, usuwane są powalone drzewa, krzewy i śmieci. Prace zlecone przez kolej potrwają jeszcze kilka dni.

Później na miejscu pojawi się wojsko. Żołnierze sprawdzą, czy w ziemi nie ma niebezpiecznych materiałów, między innymi min. Umowę w tej sprawie z wojskiem ma podpisać wojewoda. Do czasu zabezpieczenia terenu nikt w to miejsce nie wejdzie – zapewnia Marta Libner z urzędu wojewódzkiego.

Decyzję o dalszych krokach związanych z potwierdzeniem istnienia składu i jego wykopaniem mają zapaść dopiero po całkowitym oczyszczeniu terenu.


(mpw)