Klęską nazwał wiceminister aktywów państwowych Marek Wesoły sytuację w Trzebini. Coraz częściej dochodzi tam do powstawania ogromnych zapadlisk ziemi. Główny Geolog Kraju opublikował raport, w którym wskazano prawie pół tysiąca zagrożonych miejsc, w tym 38 w promieniu do 20 metrów od budynków. Sytuacji w małopolskiej Trzebini poświęcone było posiedzenie sejmowej Komisji ds. Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych. Po tym spotkaniu nasza dziennikarka Marlena Chudzio rozmawiała z burmistrzem Trzebini, Jarosławem Okoczukiem.

Marlena Chudzio: Panie burmistrzu, powiedział pan podczas tego spotkania, że wrogiem Trzebini jest w tym momencie nie tylko woda, ale też czas. Jak pan odbiera to spotkanie? Czy to był czas pozytywny, czy stracony?

Burmistrz Trzebini, Jarosław Okoczuk: Myślę, że każda próba i każda rozmowa jest potrzebna. I tutaj nie ukrywajmy, że komisja sejmowa w obecności parlamentarzystów była też okazją do tego, żeby oprócz medialnych doniesień, z którymi mają możliwość zapoznania się, miałem możliwość bezpośredniego kontaktu i przekazania tych obaw, tego lęku, jak i również tej trudnej sytuacji, z jaką się dzisiaj jako mieszkańcy Trzebini - osiedla Gaj i Siersza - musimy zmagać. Nie jest to czas stracony zdecydowanie, niemniej jednak uważam, że tego typu posiedzenie powinno dać wypadkową o wiele szybciej niż byśmy sobie sami nawet życzyli. Czyli mam tutaj na myśli to, że dzisiejsza komisja powinna dać naprawdę dużo do myślenia wszystkim parlamentarzystom, że borykamy się z ogromnym problemem i co gorsza - obym nie był złym prorokiem - podejrzewam, że to nie jest jeszcze koniec tego złego, co przed nami, patrząc na drastyczny przyrost zwierciadła wody, ale i również porę roku, jaką teraz mamy. Tu nie ma czasu na dalsze wymyślanie harmonogramu postępowania, rozważania, w jaki sposób uzdatniać grunt. Ten grunt można uzdatniać, ale wtórnie, w drugiej kolejności. W pierwszej kolejności, jeżeli powziąłeś wiedzę, że jakikolwiek budynek mieszkalny znajduje się na terenie, w którym w przeszłości powstało zapadlisko, na terenie, który jest potencjalnie zagrożony i został wskazany przez służby Państwowego Instytutu Geologicznego, to natychmiast bezzwłocznie należy udać się do tych mieszkańców na rozmowę. Wiedząc, jaka jest skala problemu, nie dawać tego na szalę, czy jest to ryzyko duże czy małe, tylko zaproponować lokal zastępczy tymczasowo, a podjąć natychmiastowe działania mające na celu ostateczne zdiagnozowanie problemu i podjęcie działań. Czy jest możliwość poradzenia sobie z tym zjawiskiem, które tam ten dom czy tę nieruchomość bezpośrednio dotyka? Czy faktycznie trzeba podjąć bardziej radykalne decyzje i szukać alternatywnych rozwiązań w postaci nowych terenów, na których trzeba będzie zlokalizować nową zabudowę i tych mieszkańców w sposób oczywiście bezpieczny, w porozumieniu, za ich przyzwoleniem i zgodą ostatecznie przesiedlić.

Pan z tytułu urzędu odpowiada za bezpieczeństwo ludzi, którzy są na tym terenie. Czy pan wie teraz, co robić po tym spotkaniu?

Ja od pierwszych dni, jak tylko pojawiło się zapadlisko w 2021 roku, wdrożyłem pewną procedurę. Procedurę, która miała na celu przygotowanie wszystkich służb nawet do tego najtrudniejszego, najgorszego scenariusza, jaki by mógł być. Oczywiście zakładam, że on nie nastąpi. I mam takie życzenie i wszyscy mocno trzymamy kciuki, żeby to nie nastąpiło. Jesteśmy przygotowani jako gmina - mamy wyznaczone miejsca, w których ewentualnie będziemy mogli na okres kilku dni, kilku tygodni przesiedlić i zagwarantować możliwość przebywania. Zaktualizowana została na obecną chwilę ta lista potencjalnych lokali, w których mogliby być mieszkańcy ostatecznie ulokowani. Spółka Restrukturyzacji Kopalni również to zrobiła. Po spotkaniu i moim wniosku wiem, że pan prezes wydał takie polecenie. Mamy mieć spotkanie (14 kwietnia) w urzędzie w celu zapoznania się bliżej z tą problematyką, przedstawienia  miejsc ewentualnych do ewakuacji. Tak jak mówię, zakładam to jako ostateczność, bo wolałbym, abyśmy inny sposób uporali się z tym problemem, ale nie należy wykluczać i tego scenariusza. Przede wszystkim trzeba zachować też pewnego rodzaju spokój. Przestrzegać tych zaleceń służb, tych nakazów związanych z niekorzystaniem z pewnych terenów. Mówię tutaj o kompleksach leśnych, ogródkach działkowych, stadionie. Mówię tutaj również o południowej części cmentarza, bo trudno się odnosić do części zabudowanej. Jak ktoś przebywa i mieszka, to musi z tego korzystać i oczekuję ostatecznie na decyzję, która musi wybrzmieć z ust przedstawicieli Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Jeżeli ten teren jest niebezpieczny, nie wolno na nim przebywać, to oczekuję jasnego stanowiska. Nie coś, co powoduje, że dzisiaj ten temat delikatnie omijamy, by nie wypowiedzieć tego słowa. Pan minister dzisiaj nie bał się powiedzieć i użyć słowa klęska. Myślę, że to by było rozwiązanie całego problemu, z jakim się dzisiaj borykamy w Trzebini. Bo ono by mi umożliwiło w sposób płynny, przechodząc do stosownych decyzji planistycznych, nowych miejsc do wyznaczenia uzbrojenia, zaproponowania nowego miejsca czy to na cmentarz, który trzeba natychmiast, bezzwłocznie już zacząć realizować w nowym miejscu, by czynić w sposób nieprzerwany pojawiające się potrzeby pochówków, ogródki działkowe dla mieszkańców, możliwość aktywnego spędzania czasu, czyli boiska piłkarskiego. I tak jak wspomniałem, ten element najważniejszy zabudowa mieszkaniowa.

W tym momencie cały czas brakuje kogoś odważnego, kto powiedziałby zdanie: nie trzeba, na pewno nie pogorszy się sytuacja albo: ewakuować na 100 proc, trzeba przesiedlić.

Jeżeli posługujemy się tutaj słownictwem na zasadzie pewnego przypuszczenia, a nie ostatecznego stwierdzenia, to jest to dla mnie niewystarczające. Należy w takich sytuacjach, będąc odpowiedzialnym, podejmować zero jedynkowe decyzje. Albo jest bezpiecznie i możecie tutaj przebywać, albo niebezpiecznie i natychmiast trzeba wydać stosowne decyzje i kroki podjąć. Tego mi dzisiaj brakuje od Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Tym razem to wybrzmiało na komisji sejmowej i liczę, że to będzie też pewnego rodzaju reprymendą, pewnym sygnałem dla spółki, że dzisiaj rozmawiamy o życiu ludzkim i tym nie wolno grać, tym nie wolno balansować. Tutaj trzeba podejmować jasne, skonkretyzowane decyzje, nie bacząc na skutki finansowe, bo drugim elementem dla mnie są finanse. Pierwszym najważniejszym jest zdrowie, życie mieszkańców mojego miasta i gminy.

A jeszcze zapytam o samą metodę. To, co dzisiaj padło ze strony ze strony Spółki Restrukturyzacji Kopalń, czyli chodzi o pompowanie tej wody. To jest w jakimś stopniu satysfakcjonująca?

Z całą pewnością tak. Nie ukrywam, że zdecydowanie o dwadzieścia lat za późno. Ale lepiej późno niż wcale. Nie będąc geologiem, hydrogeologiem, sygnalizowałem na spotkaniach ze spółką w ubiegłym roku. Pierwszym czynnikiem, który czyni całe to spustoszenie i te wszystkie pojawiające się zapadliska jest przede wszystkim woda. Woda praktycznie od 40 do 60 centymetrów miesięcznie przybiera na wysokości zwierciadła do powierzchni terenu. Należy dzisiaj bezwzględnie to wyhamować i ta informacja, że będą usytuowane dwie pompy głębinowe, których wydajność ma być około 5 i pół metra sześciennego na minutę, jest dobrym sygnałem. Tylko znowu zanim ten dzień nastąpi, bo ma być to dopiero gdzieś na przełomie maj-czerwiec, to znowu musimy czekać. I tu oczekuję od naszego państwa, od osób, które decydują, apeluję o uproszczenie ścieżki legislacyjnej, która umożliwia w sposób płynny przechodzić do czynów. Mając wiedzę dzisiaj niestety napotykamy opór w postaci tych administracyjnych obostrzeń, ograniczeń, które też spółka SRK musi przechodzić. Oczywiście bardzo cenię dzisiejsze zaangażowanie Spółki Restrukturyzacji Kopalń, ale zasypywanie zapadlisk to nie jest niwelowanie problemu. To jest tylko i wyłącznie usypianie go w czasie, bo pamiętajmy, że ten górotwór, to zapadlisko z biegiem czasu się ponownie reaktywuje i w dużym stopniu to właśnie dzisiaj ma miejsce.

Opracowanie: