Postulat wprowadzenia jednomandatowych okręgów to temat zastępczy tej kampanii wyborczej - ocenił szef Polskiego Stronnictwa Ludowego, wicepremier Janusz Piechociński. "Za dużo jest stereotypowych wrzutek w tej kampanii" – podkreślił.

Według Janusza Piechocińskiego wprowadzenie JOW-ów może doprowadzić do sytuacji kiedy dwa komitety wyborcze, zdobywając po 28 proc. głosów, obsadzą 90 proc. mandatów w Sejmie. Wtedy wszyscy pozostali wyborcy po pół roku po wyborach są pod Sejmem i żądają rewolucji, bo czują, że ich głos nie jest reprezentatywny  - tłumaczył szef ludowców. Jeśli chcemy, aby demokracja była reprezentatywna i chcemy, aby spór i debata publiczna toczyła się przez naszych wybranych do tego celu ludzi, to lepiej, jak ona się toczy w parlamencie - dodał.

Piechociński z dystansem odniósł się do działań prezydenta Bronisława Komorowskiego dotyczących referendum. Oceniam, że zawsze warto pytać Polaków o różne rzeczy, ale nie pytałbym się Polaków w referendach o to, czy po zniesieniu reguły nadmiernego deficytu zwiększyć dwukrotnie płace i emerytury, bo wynik byłyby bardzo znany, pytanie tylko kto by za to zapłacił? - mówił lider PSL. Zwrócił uwagę, że zaraz po ogłoszeniu wstępnych wyników pierwszej tury wyborów "oba komitety skierowały się ku 20 procentowemu kandydatowi". Chodzi o Pawła Kukiza, którego poparło w I turze 20,80 proc. głosujących; jest on zwolennikiem JOW-ów. Według Piechocińskiego wyborcy pamiętają to, co Platforma deklarowała, a także to, jak zachowywał się PiS w sprawach ordynacji wyborczej.

(mn)