Nie milkną echa protestów, związanych z nieprawidłowościami w trakcie decydującego o ostatecznym wyniku głosowaniu w wyborach prezydenckich. Jak przekazał portal Wyborcza.pl, prokurator generalny i minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołuje zespół śledczy, który ma ponownie przeliczyć głosy oddane w II turze w obwodowych komisjach wyborczych.
Portal powołuję się na źródło z najbliższego kręgu prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.
Źródło "Wyborczej" informuje, że w poniedziałek "niezwłocznie zostaną polecenia dla prokuratorów z rejonu". Portal podkreśla, że prokurator generalny planuje powołać zespół śledczy, który sprawdzi wyniki w 296 obwodowych komisjach.
Mimo że od II tury wyborów prezydenckich, które odbyły się 1 czerwca, za chwilę minie już miesiąc, kwestia powyborczych protestów wciąż budzi sporo emocji. "W środę Bodnar w piśmie złożonym do Sądu Najwyższego domagał się przeprowadzenia oględzin kart do głosowania w 1472 obwodowych komisjach wyborczych. To komisje, które w swojej analizie uwzględnił dr Krzysztof Kontek, związany z SGH badacz anomalii" - czytamy w publikacji portalu Wyborcza.pl.
Podkreślono także, że prokurator może dokonać oględzin kart do głosowania, wówczas, gdy prowadzi postępowanie.
"Kodeks postępowania karnego reguluje zasady przeprowadzania oględzin dowodów. Natomiast prawnokarnej oceny nieprawidłowości bądź nadużyć prokurator może dokonać tylko w toczącym się postępowaniu karnym. I aby je wszcząć, musi zaistnieć uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa. Zapowiadane powołanie zespołu śledczego oznacza, że takie postępowanie już zostało wszczęte albo zostanie wszczęte w poniedziałek" - napisano.
Walka o Pałac Prezydencki w tegorocznych wyborach prezydenckich była wyjątkowo zacięta.
Minimalnie lepszy od kandydata Koalicji Obywatelskiej Rafała Trzaskowskiego, dla którego było to drugie podejście - w 2020 roku przegrał z ubiegającym się o reelekcję Andrzejem Dudą - okazał się Karol Nawrocki. Kandydat popierany przez Prawo i Sprawiedliwość uzyskał 50,89 procent poparcia. Jego kontrkandydat natomiast 49,11 procent.


