Matteo Salvini i Marine Le Pen utworzyli nową frakcję w Parlamencie Europejskim, ale bez PiS i bez Fideszu Viktora Orbana, a także bez 29 eurodeputowanych Partii Brexitu Nigela Farage’a. Nowa frakcja nie będzie się już nazywać Europą Wolności i Demokracji. Zmieniono nazwę na Tożsamość i Demokracja.

Nowa frakcja liczy 73 eurodeputowanych z 9 krajów - poinformował na portalu społecznościowym francuski deputowany Zjednoczenia Narodowego Thierry Mariani. Tożsamość i Demokracja będzie przez te pięć lat nazwą naszej grupy w Parlamencie Europejskim, w której jest 22 (a po Brexicie 23) francuskich deputowanych - napisał.

Frakcja ID podwoiła swoją liczbę w porównaniu z Europą Wolności i Demokracji, która liczyła 36 członków.  I na razie wysunęła na piąte miejsce pod względem wielkości (po chadekach, socjalistach, liberałach i Zielonych). Na razie ma raptem dwóch europosłów mniej niż Zieloni. To zdecydowanie mniej niż początkowe ambicje Saviniego, który chciał być w PE trzecią siłą.  Jednak zwiększenie się frakcji ID oznacza, że Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy - do których należy Prawo i Sprawiedliwość spada na... 6 miejsce. Jeżeli oczywiście nie porozumie się z Ruchem Pięciu Gwiazd w sprawie ich wstąpienia (a w negocjacjach jest raczej impas).

Frakcje dopiero się konstytuują i mogą jeszcze powiększyć lub zmniejszyć swoją liczebność do nieformalnie ustalonej daty - 26 czerwca. Poza Ligą Północną (28 eurodeputowanych) i Zjednoczeniem Narodowym (22 eurodeputowanych) frakcja skrajnej prawicy może liczyć na flamandzki Vlaams Belang czy austriacki FPO.

Do ID nie udało się ściągnąć PiS, chociaż - jak ujawnił dziennikarce RMF FM jeden z europosłów - prowadzono w tej sprawie rozmowy. Niektórzy eurodeputowani PiS odrzucali możliwość wejścia do grupy Salviniego ze względu na jego prorosyjskość, jak i zbyt agresywny eurosceptycyzm tworzonej frakcji. Dla PiS "czerwona linią" była także obecność prorosyjskiej Mariny Le Pen. Mówili o tym wielokrotnie eurodeputowani PiS. Sama Le Pen zaprzeczyła w jednym z wywiadów telewizyjnych jakoby przyczyną nieprzyłączenia się PiS była jej prorosyjskość. Powiedziała, że w Polsce są jesienią wybory i to jej zdaniem miało decydujący wpływ na decyzję partii Jarosława Kaczyńskiego, a nie jej prorosyjskość.