W obliczu słabej kampanii Bronisława Komorowskiego Jarosław Kaczyński zdołał zewrzeć szeregi swoich zwolenników - pisze belgijski "Le Soir" o wynikach pierwszej tury wyborów prezydenckich w Polsce. Dziennik podkreśla mały dystans dzielący obu kandydatów.

W obliczu możliwej wygranej Jarosława Kaczyńskiego 4 lipca, "Le Soir" zastanawia się, czy rzeczywiście do przeszłości należy Polska nacjonalistyczna, bliska ołtarzowi, nieufnie spoglądająca na swoich sąsiadów Rosjan i Niemców. Kaczyński nie powiedział ostatniego słowa - tytułuje liberalny dziennik. Zaś o Komorowskim pisze: Niewystarczające zwycięstwo.

Kaczyński pozostaje liczącą się siłą - podkreśla gazeta. Powtarzając swoje przedwyborcze analizy, że wybory były konfrontacją dwóch krajów, jeśli nie dwóch cywilizacji, pisze, że postawiły obu (Kaczyńskiego i Komorowskiego) niemal na równej stopie. Zmniejszenie dystansu przez Kaczyńskiego w porównaniu z przedwyborczymi sondażami tłumaczy powstrzymaniem się od agresywnej kampanii, co wymazało z pamięci części elektoratu jego działania jako premiera. Prawica nacjonalistyczna i ultrakatolicka zwarły za nim szeregi - dodaje.

Zdaniem dziennika, to Grzegorz Napieralski odebrał część poparcia Komorowskiemu, a teraz może przyczynić się do zwycięstwa jednego albo drugiego kandydata w drugiej turze, ale na razie powstrzymuje się od wskazania, na kogo głosować, podwyższając stawkę. Dziennik przyznaje jednak, że według szacunków Komorowski może liczyć z góry na dwie trzecie elektoratu kandydata lewicy.