Refundacja in vitro, dopłaty do biletów kolejowych i podwyżki dla nauczycieli - to tylko niektóre z przedwyborczych obietnic. Gość Faktów RMF FM Krzysztof Rybiński sprowadza na ziemię polityków i tych, którzy uwierzyli w te zapewnienia. Zdaniem ekonomisty w budżecie naszego kraju nie ma pieniędzy na ich spełnienie.

Krzysztof Rybiński: Dzisiaj w budżecie jest stumiliardowa dziura. Jeżeli państwo ma deficyt w postaci 100 miliardów złotych, to musi zacząć ograniczać wydatki, a nie myśleć o tym, jak te wydatki zwiększyć. Jeżeli uda nam się przestać marnować pieniądze, a w Polsce marnujemy kilkadziesiąt miliardów złotych, to na niektóre z tych sensownych obietnic pieniądze mogą się znaleźć. Ja nie wierzę, że dzisiaj jakikolwiek rząd, jakikolwiek parlament wygeneruje oszczędności, bo za chwilę mamy wybory parlamentarne, a oszczędności są niepopularne.

Agnieszka Witkowicz: Ale z drugiej strony przez to, że mamy za chwilę wybory, to przynajmniej część z tych obietnic trzeba będzie spełnić?

Krzysztof Rybiński: Wydaje mi się, że w sytuacji, w której mamy tak duży deficyt i tak rozdęte wydatki publiczne, jedyną metodą na zrealizowanie niektórych obietnic jest najpierw zaoszczędzenie tych pieniędzy, a przed wyborami nikt nie będzie oszczędzał. A szkoda, bo 26 krajów Unii Europejskiej zaczęło oszczędzać na potęgę. Jedynym krajem, który w ogóle tego nie robi, jest Polska. Przypomnę, w zeszłym roku, kryzysowym, liczba zatrudnionych w administracji publicznej wzrosła o 26 tysięcy.

Agnieszka Witkowicz: W ramach tego co mamy w tej chwili, tego budżetu, da się jeszcze coś wysupłać?

Krzysztof Rybiński: W ramach tego budżetu już się nic nie da zrobić, dlatego że był to budżet oparty na założeniu wielkiego deficytu. Trzeba trzymać kciuki, w zasadzie modlić się o to, żeby Hiszpania nie zbankrutowała, bo jak kryzys grecki rozszerzy się na inne kraje Unii Europejskiej, to wówczas Polska będzie kolejnym krajem, który może doświadczyć problemów, które miała Grecja, czyli mieć problem ze sfinansowaniem tak dużych potrzeb pożyczkowych, które ma budżet. Naprawdę idziemy po bardzo cienkiej linie na wysokości nad kanionem. Oby ten linoskoczek dał sobie radę, bo naprawdę wystarczy podmuch wiatru i będzie niedobrze.