Administracja Donalda Trumpa coraz mocniej naciska na Wołodymyra Zełenskiego w sprawie ustąpienia ze stanowiska prezydenta Ukrainy. Jednocześnie – jak podaje Politico - członkowie otoczenia Trumpa przeprowadzili rozmowy z niektórymi z głównych przeciwników politycznych prezydenta Ukrainy.
Cztery osoby z otoczenia Donalda Trumpa wczoraj miały przeprowadzić rozmowy z liderką ukraińskiej opozycji i byłą premier Julią Tymoszenko. Amerykanie konsultowali się też z członkami partii byłego prezydenta Petra Poroszenki - co mieli potwierdzić trzej ukraińscy parlamentarzyści i republikański ekspert ds. polityki zagranicznej.
Dyskusje dotyczyły tego, czy w Ukrainie jest możliwość szybkiego przeprowadzenia wyborów prezydenckich. Przypomnijmy, ukraińska konstytucja zabrania przeprowadzenia wyborów w stanie wojny. Przeciwnicy przeprowadzenia wyborów podkreślają, że wybory mogą zadziałać na korzyść Rosji i być chaotyczne, bo wielu wyborców służy na linii frontu albo jest uchodźcami w innych krajach. Dodatkowym problemem jest rosyjska okupacja terenów wschodniej Ukrainy.
Administracja Trumpa jest przekonana, że z powodu zmęczenia wojną i frustracji opinii publicznej Zełenski przegrałby każde głosowanie. Tu warto podkreślić, że jego notowania ostatnio jednak rosły i przyczynił się do tego nie kto inny, jak Donald Trump. Awantura, do której doszło w ubiegłym tygodniu w Białym Domu, zjednoczyła Ukraińców wokół swojego przywódcy. Najnowszy sondaż Survation pokazuje, że uzyskałby 44 procent głosów, a drugi Wałerij Załużny 21 proc. Tylko 10 procent poparło Poroszenkę. Tymoszenko może liczyć na 5,7 proc. głosów.
Oficjalnie administracja Stanów Zjednoczonych wskazuje, że Trump nie ingeruje w politykę wewnętrzną Ukrainy, ale zachowanie prezydenta USA i jego urzędników świadczą o czymś zupełnie innym. Donald Trump nazwał Zełenskiego "dyktatorem bez wyborów", a szefowa amerykańskiego wywiadu Tulsi Gabbard fałszywie oskarżyła Zełenskiego o odwołanie wyborów.
Przeprowadzenia przedterminowych wyborów prezydenckich chce zarówno Biały Dom, jak i Kreml. Zakulisowo omawiana jest możliwość organizacji wyborów po uzgodnieniu tymczasowego zawieszenia broni, ale przed pełnymi negocjacjami pokojowymi.
Zarówno Poroszenko, jak i Tymoszenko publicznie sprzeciwili się przeprowadzeniu wyborów przed zakończeniem walk, tak samo jak mer Kijowa Witalij Kliczko. Ale jak wskazuje republikański ekspert ds. polityki zagranicznej: "Ludzie Poroszenki i Julii, wszyscy rozmawiają z otoczeniem Trumpa i pozycjonują się jako ludzie, z którymi łatwiej będzie współpracować. Jako ludzie, którzy zgodziliby się na wiele rzeczy, na które nie zgadza się Zełenski".
Po publikacji zarówno Julia Poroszenko, jak i Petro Poroszenko odnieśli się do doniesień o rozmowach z Amerykanami. Liderzy ukraińskiej opozycji odrzucili pomysł Donalda Trumpa dotyczący przeprowadzenia przedterminowych wyborów prezydenckich. Poroszenko napisał, że jego zespół pracuje z Amerykanami w sposób transparentny, aby zapewnić dwupartyjne wsparcie dla Kijowa.
Tymoszenko przyznała z kolei, że jej partia, Batkiwszczyna, negocjuje z "sojusznikami, którzy mogą pomóc w zapewnieniu sprawiedliwego i pokojowego rozwiązania tak szybko, jak to możliwe".


