"Była bardzo napięta sytuacja ze strony ukraińskiej, która zachowywała się niesłychanie emocjonalne" - przekazał RMF FM wysoki rangą dyplomata Unii Europejskiej, który brał udział w dzisiejszym spotkaniu Platformy Koordynacyjnej ds. ukraińskiego eksportu.

Było to już dziewiąte z kolei spotkanie zespołu, w którym biorą udział przedstawiciele Kijowa, pięć krajów sąsiadujących z Ukrainą i Komisja Europejska.

Rzeczniczka KE Miriam Garcia Ferrer przekazała RMF FM, że nie podjęto jeszcze żadnej decyzji w sprawie zakazu importu z Ukrainy.

Platforma omówiła, w jaki sposób zwiększyć pojemność magazynowania i skrócić czas przekraczania granicy - powiedziała rzeczniczka.

Z informacji RMF FM wynika, że strona ukraińska zarzuciła Polsce na spotkaniu, iż celowo robi kontrole weterynaryjne wydłużając okres oczekiwania na przejściach granicznych aż do 12 dni.

Innymi słowy, Warszawa została oskarżona o celowe powodowanie utrudnień tranzytu. Emocje nie pomagają - komentował dyplomata.

Polska przedstawiła natomiast dane, z których wynika, że ukraiński eksport w czasie trwania zakazu znacznie się zwiększył w porównaniu z okresem sprzed zakazu.

Na przykład eksport oleju rzepakowego wzrósł 6-krotnie, a więc - argumentowała strona polska - Ukraina nie traci z powodu embarga, a rynki w 5 krajach sąsiadujących stabilizują się.

Ostateczną decyzję w sprawie zakazu, który wygasa w piątek, podejmie szefowa KE Ursula von der Leyen.

Rozmówca RMF FM zaznacza jednak, że "sprawa ma wymiar ekonomiczny i polityczny". Wiadomo, że w sierpniu szefowa KE obiecała prezydentowi Ukrainy Wołodymyrowi Zełenskiemu, iż zakazu nie przedłuży.

Pytanie, czy teraz będzie chciała dotrzymać tej obietnicy, czy oprze się na argumentach merytorycznych, które także wczoraj przedstawiał w Parlamencie Europejskim komisarz Janusz Wojciechowski.