​Koniec rosyjskiego węgla w Europie. Od dzisiaj unijne firmy nie mogą importować tego surowca z Rosji. To efekt piątego pakietu sankcji nałożonych w kwietniu na Rosję w związku z jej agresją na Ukrainę.

Po przyjęciu sankcji, embargo na węgiel weszło w życie natychmiast w przypadku nowych kontraktów. Jednak na wniosek Niemiec unijnym firmom przyznano okres czterech miesięcy na zakończenie dotychczasowych zobowiązań.

Dla Rosji eksport do UE to około 4 mld euro. Dla krajów UE embargo oznacza konieczność zmiany dostawcy. Do tej pory 48 proc. węgla sprowadzanego do państw Wspólnoty pochodziło z Rosji. Unijne firmy zaczęły już importować węgiel z Australii, Stanów Zjednoczonych czy Kolumbii.

Zapotrzebowanie na węgiel w Unii wzrosło. Wiele unijnych krajów, takich jak Niemcy, Austria czy Francja, przywróciło do życia wygaszane elektrownie węglowe. Elektrownie te emitują najwięcej CO2. Państwa te twierdzą, ze nie oznacza to odejścia od celów klimatycznych, gdyż decyzje te mają ma charakter przejściowy.

Co istotne, jest pewien wyjątek od sankcji. Mianowicie Rosja będzie mogła transportować koleją węgiel do Kaliningradu przez Litwę. Tranzyt dotkną jednak pewne ograniczenia.

Bruksela uważa, że embargo zablokuje ok. 25 proc. eksportu węgla z Rosji. Tamtejsze ministerstwo energii przekazało, że w 2021 roku eksport do krajów UE stanowił 22,6 proc. całości sprzedaży "czarnego złota" za granicę.

Rosja szuka alternatywnych rynków dla swojego węgla. W ostatnich miesiącach rośnie eksport surowca do Indii oraz Turcji. Producenci jednak narzekają, gdyż te rynki płacą dużo mniej niż Europa, a w obecnej sytuacji spodziewają się także rabatów. Te czasem sięgają nawet 50 proc. Dodatkowym problemem jest transport.

Sankcje na rosyjski węgiel, poza Unią Europejską, nałożyły także Stany Zjednoczone, Japonia, Szwajcaria i Wielka Brytania.