"Kompromitacja amerykańskich służb" - to najdelikatniejszy komentarz do wycieku tajnych danych należących do Stanów Zjednoczonych. To była naprawdę gorąca noc w Waszyngtonie, w ambasadach wielu państw zorganizowano specjalne narady. Co dalej po skandalu, który wstrząsnął międzynarodowymi stosunkami?

Zobacz również:

W tej chwili doradcy amerykańskiego prezydenta głowią się, jaka powinna być reakcja, co powiedzieć światu? Nie można bowiem wszystkiego zrzucić na WikiLeaks, kiedy w mało dyplomatyczny sposób opisywało się światowych przywódców czy nakazywano szpiegowanie dyplomatów.

Krew się we mnie gotuje - oświadczył Jeffrey Smith, były doradca CIA. To może poczynić ogromne szkody. To są poufne dyskusje wśród naszych największych sojuszników - dodał. Senator John Kerry, przewodniczący senackiej komisji spraw zagranicznych nazwał publikację lekkomyślną. To nie są akademickie ćwiczenia na temat wolności informacji. Te analizy powinny zostać poufne - oświadczył.

Robert Gibbs rzecznik Białego Domu potępiając ujawnienie dokumentów ostrzegł, że może to narazić amerykańskich dyplomatów, służby wywiadowcze i ludzi z całego świata. Republikański senator Pete Hoekstra przyszły przewodniczący komisji do spraw wywiadu powiedział, że WikiLeaks osłabia amerykańską politykę zagraniczną, zmuszając sojuszników, by zadawali sobie pytanie czy USA potrafią dochować tajemnicy.