Na ulice Wrocławia wróciły dopalacze. Kiedyś sprzedawano je jako "akcesoria dla kolekcjonerów". Dziś można je kupić pod postacią środków do konserwacji komputerów - alarmuje "Gazeta Wyborcza".

Po dwóch latach od likwidacji tzw. smart shopów na ulice Wrocławia wróciły dopalacze. Dziennikarze "Gazety" udowodnili, że w centrum Wrocławia można łatwo kupić dopalacze. Na chodniku leżą dziesiątki pustych opakowań. Widać na nich rysunek komputera i napis "imitacja". Przechodnie zdradzają, że "Kapsla" albo "Śrubę", które oficjalnie służą do czyszczenia komputerów, można kupić w znajdującym się nieopodal punkcie naprawy, obok warzywniaka.

W pomieszczeniu z odrapanymi ścianami, które przypomina raczej lombard - w szklanych gablotach stare modele telefonów komórkowych z przyklejonymi cenami, urzęduje trzech mężczyzn, wszyscy około trzydziestki, dobrze zbudowani, ubrani na sportowo, krótko ostrzyżeni. Dziennikarze "Gazety Wyborczej" kupili za 30 złotych "Kapsla" w charakterystycznej torebce.

Nowe dopalacze są doskonale znane policji. Według funkcjonariuszy na rynku jest obecnie co najmniej kilka różnych specyfików, a skala ich sprzedaży jest ogromna.

Substancje przebadał Zakład Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego. Ze środkiem czyszczącym mają tyle wspólnego co cukier puder. Zawierają jednak etylokatynon, substancję psychoaktywną, która silnie pobudza układ nerwowy, wywołuje euforię i podniecenie - powiedział dr Marcin Zawadzki z Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego.