Dmytro Bułatow, lider Automajdanu ciężko pobity przez nieznanych sprawców wyjechał na leczenie zagranicę. Jeden z unijnych dyplomatów poinformował, że aktywista poleciał do Rygi, a stamtąd trafi do Wilna.

Według relacji pragnącego zachować anonimowość dyplomaty Bułatow mógł wyjechać dopiero po interwencjach dyplomatycznych oraz mediacjach prowadzonych z ukraińskimi władzami przez jednego z polityków opozycyjnych Petra Poroszenkę. Dzięki nim sąd odmówił aresztowania działacza.

Wyjazdowi lidera Automajdanu sprzeciwiały się do ostatniej chwili ukraińska milicja i prokuratura, które próbowały wręczyć mu w szpitalu decyzję o aresztowaniu. W jego obronie stanęli politycy opozycji i zachodni dyplomaci.

Dmytro Bułatow, jeden z organizatorów ruchu kierowców, który w ramach walki z władzami nękał najazdami samochodowymi domy wysokich urzędników państwowych, zaginął 22 stycznia. Odnalazł się w czwartek w jednej z podkijowskich wsi. Na jego ciele widniały ślady pobicia; miał obcięty fragment ucha oraz ślady po gwoździach w dłoniach.

(mn)