10 grudnia 1980 roku Czesław Miłosz odebrał w Sztokholmie nagrodę z rąk króla Szwecji Karola XVI Gustawa. "Na cześć Miłosza odegrano wtedy mazura z "Halki" Stanisława Moniuszki" - wspomina w rozmowie z RMF FM Mirosław Chojecki, wydawca, działacz opozycji w PRL i producent filmowy, który tego dnia towarzyszył nobliście w szwedzkiej stolicy. "Frak pożyczyłem od jednego z muzyków Filharmonii Narodowej" - dodaje z uśmiechem.


Czesław Miłosz przed Noblem był w Polsce mało znany. Jego dzieła ukazywały się tylko w drugim obiegu, był polskim poetą żyjącym na emigracji w USA. Dla władz PRL jego Nobel był przede wszystkim zagrożeniem. 

Jako Niezależna Oficyna Wydawnicza do 1980 roku wydaliśmy właściwie wszystko, co Miłosz napisał po polsku - mówi w RMF FM Chojecki. I z tego oto powodu znalazłem się w Sztokholmie na uroczystości w szwedzkiej filharmonii - dodaje.

Czesław Miłosz zabrał głos jako pierwszy

Czesławowi Miłoszowi towarzyszyło wtedy zacne grono intelektualistów, m.in Jerzy Turowicz, Stefan Kisielewski, Jerzy Giedroyć, Zofia Hertz, Jacek Woźniakowski, Stanisław Barańczak, Irena Sławińska, Adam Bromberg i Mirosław Chojecki.

W czasie gali noblowskiej na cześć Miłosza zabrzmiał mazur z "Halki" Stanisława Moniuszki. Później piechotą, po świeżym śniegu, poszliśmy do ratusza, gdzie odbyła się bankiet, a potem bal. Tam Miłosz wygłosił przemówienie - wspomina Mirosław Chojecki. Przypomina też w rozmowie z RMF FM spotkanie Miłosza ze środowiskami polonijnymi w Sztokholmie. Polonia w Szwecji, zwłaszcza po emigracji z 1968 roku, była ogromna - mówi Chojecki.

Na bankiecie w ratuszu Czesław Miłosz zabrał głos jako pierwszy.

Cytat

Stanowię cząstkę literatury polskiej, która jest stosunkowo mało znana w świecie i trudna w przekładach. Zwrócona ku historii, zawsze aluzyjna, wiernie towarzyszyła i towarzyszy ludziom w trudnych chwilach. Strofy polskich wierszy krążyły w podziemnym ruchu oporu, pisane były w barakach obozów koncentracyjnych, w żołnierskich namiotach w Azji, Afryce i Europie. Reprezentować tutaj taką literaturę - to okazywać pokorę wobec miłości i braterskiego poświęcenia tych, których już nie ma

Który skrzywdziłeś...

Po przyjęciu noblowskim powstało jedno z najsłynniejszych zdjęć Miłosza, na którym razem ze Stefanem Kisielewskim udają wampiry. Inne słynne zdjęcie noblisty ze Sztokholmu to to ze znaczkiem Solidarności.

Po przyjeździe na lotnisko odebrały nas limuzyny. A gdy po raz pierwszy zobaczyłem Czesława Miłosza w hotelu w Sztokholmie już miał ten znaczek wpięty w klapę marynarki - wspomina w rozmowie z RMF FM Mirosław Chojecki. Nosił ten znaczek z pełną świadomością. Chyba już wtedy wiedział, że fragment jego wiersza znajdzie się na pomniku poległych stoczniowców przed Stocznią Gdańską - mówi były opozycjonista. 

Na pomniku został umieszczony fragment wiersza "Który skrzywdziłeś" Czesława Miłosza:

"Który skrzywdziłeś człowieka prostego

Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając

Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta

Możesz go zabić - narodzi się nowy

Spisane będą czyny i rozmowy"

Wizyta w Sztokholmie w 1980 roku dla Mirosława Chojeckiego to był właściwie pierwszy wyjazd z Polski. 

Musiałem pożyczyć frak, pomógł mi jeden z muzyków Filharmonii Narodowej - wspomina w rozmowie z RMF FM. To było dla mnie ogromne przeżycie i nowe doświadczenie. Ta z jednej strony "oficjalność", a z drugiej naturalność tego spotkania w Sztokholmie były tak odległe od tego siermiężnego socjalizmu, który mieliśmy wtedy w kraju. Atmosfera była inna od tych przemówień czytanych z kartki, tych nudnych wystąpień dotyczących gospodarki czy kultury. To spotkanie z noblistami tak bardzo odbijało od tego, co mieliśmy wtedy w PRL-u - wspomina w RMF FM Mirosław Chojecki.

Czesław Miłosz swój noblowski odczyt zakończył słowami "Wszyscy, którzy tu jesteśmy, i mówca i słuchacze, stanowimy jedynie ogniwa pomiędzy przeszłością i przyszłością".

Opracowanie: