Celem zamachowców w Tunisie była destabilizacja kraju, który najlepiej w regionie opierał się terroryzmowi. Nie można już powiedzieć, że Tunezja jest wolna od zamachów - powiedział Grzegorz Cieślak, ekspert z Collegium Civitas. Nie wiadomo, kto stoi za zamachem.

Może to być Al Kaida Maghrebu, może to też być coś, co nazywamy franszyzą Państwa Islamskiego - bo jest tam mnóstwo małych frakcji związanych z tym ruchem, którego wizerunkiem jest właśnie Kalifat Państwa Islamskiego  - podkreślił Cieślak.

Ekspert z Collegium Civitas nie zgadza się z opinią, że zamachów nie ma tam, gdzie prężnie działa sektor turystyczny. Terroryści nie mają żadnej korzyści z tego, że państwo czerpie korzyści z turystyki, bo oni z niej nie będą czerpać. Turystyka kwitła przecież i w Syrii i w Libii. Dziś jednak obowiązuje tam inny schemat kulturowy, niszczone są zabytki, które chcą oglądać turyści, a my wszyscy, przybysze - jesteśmy obcy - zauważył.

Przyznał, że przed zamachem udało się ochronić tunezyjski parlament, w którym właśnie w środę miano uchwalać ustawę o zaostrzeniu walki z terroryzmem. Możliwe, że właśnie parlament był celem terrorystów. Mówi się, że są twarde cele ataków - jak siedziby władz, i cele miękkie - jak choćby muzea. Nie sposób sobie wyobrazić, że muzeum, czy inne miejsca publiczne, będą chronione tak jak parlament - trudno byłoby to pogodzić ze swobodą przebywania na urlopie - dodał.

Z tego powodu - uważa ekspert - dziś każdy sam musi zdecydować, gdzie spędza urlop. Ani my, ani organizatorzy turystyki nie myślą o tym, że np. hotel w wyniku ataku na źródła energii - może zostać pozbawiony prądu i otoczony przez terrorystów. To ryzyko, które niestety sami musimy skalkulować - powiedział.

W ataku terrorystycznym w muzeum w Tunisie zginęło ponad 20 osób. Wśród zabitych są turyści polscy, włoscy, niemieccy i hiszpańscy. Narodowe Muzeum Bardo w Tunisie to żelazny punkt wycieczek do Tunisu. Słynie m.in. z rzymskich mozaik. 

(es)