Alarm przeciwpowodziowy w północno-zachodniej Polsce. Powodem jest tzw. "cofka", czyli silny wiatr wpychający do Odry wodę z Zalewu Szczecińskiego i Bałtyku. W Policach stan alarmowy przekroczony jest o ponad 30 centymetrów. Mimo to władze gminy uspokajają - wały przeciwpowodziowe są po przeglądzie i powinny wytrzymać.

Woda podnosi się także w Szczecinie.

Jak informuje Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, padać ma w ciągu najbliższych trzech dni. Najnowsze prognozy mogą niepokoić zwłaszcza mieszkańców południowej Polski. Na Dolnym Śląsku alarm przeciwpowodziowy wprowadzono w pięciu powiatach, w czterech innych obowiązuje pogotowie. Mimo to synoptycy uspokajają: rzeki nie powinny wylać. Wszystko wskazuje więc na to, że najgorsze już za mieszkańcami Zgorzelca i Bogatyni, gdzie całą noc wzbierała Miedzianka. To właśnie ta niewielka rzeka niespełna dwa miesiące temu zniszczyła niemal całe miasto. Stan Miedzianki może się jeszcze delikatnie podnieść, ale woda nie powinna wylać się z koryta.

Możliwe są jeszcze wzrosty w tej części Dolnego Śląska od 20 do 40 centymetrów. To jest możliwy wzrost poziomu wody w Nysie Łużyckiej, w Miedziance, w innych mniejszych dopływach Nysy Łużyckiej, jak chociażby w rzece Witce - tłumaczy wojewoda dolnośląski Rafał Jurkowlaniec.

Największym problemem według niego jest teraz woda, która nie wsiąka już w ziemię i wylewa się na pola i niektóre ulice. W taki właśnie sposób podtopiony został jeden z supermarketów w Bogatyni. Podmyte są także niektóre drogi. Tak jest m.in. na krajowej 5 - w Dębrzniku osunęła sie prawa strona jezdni; samochody przejeżdżają tamtędy wahadłowo.