Mieszkańcy niemieckiej Brandenburgii przygotowują się na kulminacyjną falę powodziową na Odrze. Krytyczne odcinki wałów zostały umocnione workami z piaskiem. Stoimy wobec tego samego niebezpieczeństwa, co w 1997 roku, ale mamy poczucie, że jesteśmy lepiej uzbrojeni - mówi premier landu Matthias Platzeck.

Szef rządu Brandenburgii podkreśla też, że 13 lat temu nie było takiej współpracy z Polakami jak jest obecnie. Służby z obu stron granicy wymieniają się informacjami i sprzętem. Wały kontrolują regularnie setki odpowiedzialnych za to ludzi, nie licząc ochotników i mieszkańców, którzy z niepokojem patrzą na wciąż przybierającą Odrę.

Fala przyszła szybciej niż zakładano, ale do poziomu z 97 roku brakuje od 30 do 50 centymetrów. Za przemieszczającą się masą wody przewożone są też metalowe nadstawki ustawiane na sypanych wałach. Woda wpływa na poldery, podtapiane są miejscowo jedynie piwnice i promenady. Odra nie wyrządziła na razie większych szkód, ale szkoła płynąca z polskiego doświadczenia jest prosta - wystarczy, że wał puści w jednym miejscu by zaczął się dramat.