Nieodkryte ślady nowiczoka wciąż mogą zagrażać mieszkańcom Salisbury. To ostrzeżenie ekspertów z brytyjskiego minerstwa środowiska. Półtora miesiąca temu w tym mieście właśnie tą bronią chemiczną został zaatakowany były rosyjski agent Siergiej Skripal i jego córka.

Dotychczas zlokalizowano dziewięć miejsc w Salisbury, gdzie znaleziono ślady broni chemicznej. Trwa ich odkażanie. 

Największe stężenie nowiczoka znaleziono na drzwiach wejściowych domu Siergiej Skripla. Poza tym ślady nowiczoka zlokalizowano w pubie i restauracji, które odwiedzili Rosjanie 4 marca. Skażone zostały również ławka, na której znaleziono ich nieprzytomnych, samochód Skripala, karetki oraz pomieszczenie do przesłuchań w lokalnym komisariacie. Odkażanie tych miejsc może potrwać kilka miesięcy i kosztować będzie kilka milionów funtów. W procesie tym uczestniczy ponad 200 żołnierzy.

Jak usłyszeli mieszkańcy Salisbury na specjalnym spotkaniu z rządowymi ekspertami, niewykluczone że są jeszcze inne miejsca, które mogły zostać skażone.

Te najnowsze informacje nie napawają mieszkańców Salisbury optymizmem. Życie w mieście wciąż nie powróciło do normy. Oprócz lęku, który po ostatnim komunikacie ekspertów towarzyszy ludziom, właściciele lokalnych sklepów i biznesów borykają się kłopotami natury komercyjnej. Od ataku zanotowali ponad dziesięcioprocentowy spadek dochodów.

Nowiczok jest bronią chemiczną czwartej generacji, dziesięciokrotnie bardziej śmiertelną od sarinu. Nie ulega degradacji z biegiem czasu. Jest wciąż tak samo niebezpieczny jak owej feralnej niedzieli, gdy doszło do ataku na Skripalów. 

33-letnia Rosjanka została wypisana ze szpitala. Znajduje się w nieokreślonym miejscu pod ochroną policji. Zrezygnowała z rosyjskiej pomocy konsularnej. Jej ojciec nadal przebywa w szpitalu. Według przewidywań lekarzy, on również powinien powrócić do zdrowia. 

(mpw)