Dwa gole Neymara i wielki błąd sędziego, który niesłusznie podyktował rzut karny dla Brazylii - to główne tematy pojawiające się w komentarzach po wczorajszym meczu otwarcia mistrzostw świata. Gospodarze pokonali Chorwatów 3:1. Piłkarze i sztab szkoleniowy przegranych nie kryli żalu z błędnej decyzji arbitra. "Wstyd. Moi chłopcy zostali okradzeni" - mówił trener Chorwacji Niko Kovac. "Gdyby nie był to mecz gospodarzy, pewnie sędzia by nie gwizdnął" - dodał kapitan zespołu Darijo Srna.

Moi piłkarze zagrali, jak mogli najlepiej, ciężko pracowali przez 90 minut na dobry wynik, a jeden fałszywy gwizdek sędziego wszystko popsuł. Wszyscy wokół mówią o fair play i szacunku. To słowo znajduje się nawet w logo FIFA. Dziś tego szacunku wobec reprezentacji Chorwacji zabrakło - stwierdził rozżalony Kovac. Wszyscy na stadionie oraz 2,5 miliarda ludzi przed telewizorami widziało, że żadnego karnego nie było. To był cyrk. Mimo wszystko wierzę, że możemy znaleźć się w 1/8 finału. Musimy tylko zapomnieć o tym, co się stało w Sao Paulo i znów wysoko unieść nasze głowy. Myślę, że gra, jaką zaprezentowaliśmy, daje powody do optymizmu - dodał.

Podobnego zdania był Srna. Rzutu karnego nie było. Gdyby nie był to mecz gospodarzy, pewnie sędzia by nie gwizdnął. Jestem oburzony tym, co zrobił. Po Brazylii spodziewałem się czegoś lepszego. Na pewno reprezentację gospodarzy stać na więcej - ocenił kapitan Chorwatów.

"Presja zrobiła swoje"

Gracze z Bałkanów w 11. minucie sensacyjnie objęli prowadzenie. Po akcji Ivicy Olicia i dośrodkowaniu w pole karne bramkę samobójczą zdobył Marcelo. Koledzy mi pomogli, wsparli słowem, dodali otuchy, a trybuny skandowały moje nazwisko. Atmosfera była wspaniała, nie mogliśmy zawieść. Każdy mecz będziemy grać tak, jakby miał być naszym ostatnim w mistrzostwach - podsumował po ostatnim gwizdku obrońca Realu Madryt.

"Canarinhos" doprowadzili do remisu w 29. minucie, po indywidualnej akcji Neymara i precyzyjnym strzale z dystansu. Gwiazdor Barcelony skutecznie wykonał jedenastkę w 71. minucie i dał swojej drużynie prowadzenie. Bardzo się cieszymy z wysokiego w sumie zwycięstwa. Jestem też niezmiernie szczęśliwy, że zdobyłem dwa gole. Mimo żółtej kartki, którą ukarał mnie sędzia, starałem się grać normalnie, bez żadnej kalkulacji. Myślę, że każde inne założenie byłoby złe - ocenił.

Początek spotkania nam nie wyszedł, presja i trema zrobiły swoje. Większość moich piłkarzy debiutowała na mundialu. Straciliśmy pechowo bramkę, ale wraz z nią jakby spadł z zawodników balast. Drużyna świetnie zareagowała, pokazała jeszcze większą determinację. Kibice stworzyli znakomitą atmosferę i bardzo nam pomogli - mówił natomiast selekcjoner Brazylii Luis Felipe Scolari. Zwycięstwo cieszy, ale nie popadamy w euforię. To dopiero pierwszy krok, a jeszcze sześć musimy wykonać. Co do karnego, to oglądałem powtórki tej sytuacji już dziesięć razy i uważam, że należała nam się "jedenastka". Sędzia miał prawo i podstawy, by ją podyktować - zaznaczył.

Powtórka z finału w 2010 roku

W drugim meczu w tej grupie Meksyk, kolejny rywal Brazylijczyków, zagra dzisiaj w Natal z Kamerunem. Swoje pierwsze spotkania rozegrają także drużyny z grupy B. Chile zmierzy się z Australią, a w mundialowym hicie broniąca tytułu Hiszpania zagra z Holandią.