Prokuratorzy z Łodzi, którzy prowadzą śledztwo ws. nieprawidłowości popełnionych przy wyjaśnianiu sprawy zabójstwa Marka Papały, dostali już opinię biegłych na temat filmu z miejsca zbrodni, o którym było ostatnio głośno. Na nagraniu widać przedmiot leżący na dachu auta generała. Według niektórych, może to być łuska po naboju z broni zabójcy.

Opinia nie jest ostateczna i wymaga uzupełnienia. Po jej przeczytaniu nasunęły się nam dodatkowe pytania do biegłych - poinformował rzecznik łódzkiej prokuratury apelacyjnej Jarosław Szubert. Sami biegli wskazali pewne dalsze możliwości pogłębienia tej ekspertyzy, żeby dojść do bardziej miarodajnych wniosków. Z tego powodu nie informujemy, jakie są wnioski - dodał.

Rzecznik przypomniał, że według pierwszej ekspertyzy tajemniczy przedmiot z nagrania mógł być liściem, który spadł na dach auta. Ta wersja została jednak uznana za mało prawdopodobną przez ekspertów Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Przeprowadzili oni ekspertyzę, poprawili ten materiał w takim zakresie, w jakim mieli możliwości i napisali, że jest to przedmiot silnie odbijający światło, raczej nie liść. Pojawiała się też sugestia, żeby wykonać kolejne badania specjalistyczne, które pozwolą m.in. na poprawienie jakości obrazu - wyjaśnił Szubert. W tej sytuacji o trzecią ekspertyzę poproszono specjalistów z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. To właśnie ona dotarła teraz do śledczych.

Anonimowy funkcjonariusz służb mundurowych, dobrze znający kulisy śledztwa, powiedział Polskiej Agencji Prasowej, że drobiazgowe oględziny miejsca zabójstwa Papały zakończono przed północą, a film nakręcono po północy. Może po oględzinach coś spadło na dach auta - zasugerował.  Odniósł się też do sprawy odnalezionych niedawno guzików z koszuli generała. Jego zdaniem, zostały oderwane podczas reanimacji. Wtedy nie ma na nic czasu i koszule po prostu się rozrywa - wyjaśnił.