Każdego dnia w internecie pojawiają się miliardy wpisów. Które z nich są prawdziwe? Jedną z ofiar chaosu informacyjnego w sieci jest zmiana klimatu. Naukowcy i dziennikarze przekonują, że za większością klimatosceptycznych postów stoją grupy, którym jest to na rękę.

Analizy Centrum Badania Opinii Społecznej z lat 2009-2018 pokazywały, że w tym czasie u Polaków rosła świadomość niebezpieczeństw wynikających ze zmian klimatu (w 2009 było to 71 proc., a w 2018 - 83 proc.). To się jednak zmieniło. Najnowsze badania pokazują, że odczuwalna waga tego problemu nieco się zmniejszyła. Obecnie wynosi ona 77 proc. Do spadku, zdaniem naukowców mogła przyczynić się m.in. trwająca pandemia koronawirusa.

Kryzys klimatyczny nadal pozostaje jednym z największych zagrożeń, ale i wyzwań współczesnego świata. Zdarza się, że rozmawia się o nim przy rodzinnym obiedzie, ale debata publiczna przeniosła się przede wszystkim do internetu.

Internet zupełnie nie jest medium, w którym daje się o takich sprawach rozmawiać, bo głównie rozgrywa lęki - przyznaje dr Magdalena Budziszewska z Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. Wtóruje jej Szymon Bujalski, dziennikarz-freelancer, który prowadzi na Facebooku i Instagramie profile Dziennikarz dla klimatu. Według niego kryzys klimatyczny to "bardzo źle opowiedziana historia".

Jest bardzo dużo straszenia i bardzo mało dawania rozwiązań. Jednocześnie jest bardzo mało tłumaczenia, że nie chodzi tylko o to, żeby się uchronić przed tym, co złe i straszne, ale o to, żeby tworzyć po prostu lepsze miejsce do życia - tłumaczy dziennikarz.

Do tego dochodzi wszechobecna dezinformacja i idące za nią fake newsy. Niemal codziennie w mediach społecznościowych czytamy o wymieraniu gatunków, śmiercionośnych huraganach, ale i o podważaniu wyników badań czy drwieniu z aktywizmu klimatycznego. Czasami wręcz trudno się w tym wszystkim połapać. Dlatego na portalu RMF24 ruszamy z nowym cyklem - Fakty i mity o zmianach klimatu. Tworzymy go we współpracy z portalem Nauka o klimacie. W serii tekstów sprawdzimy, co tak naprawdę wiemy o globalnym ociepleniu, a co jest tylko mitem. Zaczynamy od zjawiska klimatosceptyzmu.

Denializm klimatyczny jest passe

Klimatosceptycyzm, denializm klimatyczny jest zjawiskiem dość podobnym do zjawisk zaprzeczania czy niezgadzania się, wypierania różnych dokonań nauki albo nowej wiedzy, którą zyskujemy o świecie w sytuacji, kiedy jest ona niewygodna albo dla wszystkich albo dla niektórych - wyjaśnia dr Magdalena Budziszewska. Badaczka przypomina, że to zagadnienie ma swoją tradycję z długą brodą i przechodziło kilka faz - od całkowitego zaprzeczenia, że zmiany klimatu w ogóle zachodzą, przez podważanie, że powodują je ludzie, do momentu, w którym denializm klimatyczny wyszedł z mody.

Zaprzeczanie prawdom naukowym, zarówno realności globalnego ocieplenia jak i jego antropogeniczności zrobiło się bardzo passe. Zrobiło się już trochę niemożliwe twierdzić, że to (zmiana klimatu - przyp. red.) nie zachodzi - twierdzi dr Budziszewska.

Według pierwszej części opublikowanego w sierpniu raportu Międzyrządowego Zespołu do Spraw Zmian Klimatu (IPCC) znajdujemy się na niepokojącej ścieżce globalnego ocieplenia. Zmiany klimatu są powszechne, gwałtowne i coraz intensywniejsze, a w pierwszej kolejności należy obwiniać za nie ludzkość. Obecny poziom ocieplenia naukowcy szacują na ok. 1.1℃. Według IPCC nie jest już możliwe, aby ograniczyć wzrost temperatury do 1,5 ℃ bez przekroczenia tego progu. Wciąż możliwe jest jedynie nieznaczne przekroczenie progu i ponowne obniżenie temperatury do końca wieku. Obecnie jesteśmy na kursie na 2.7℃ do 2100.

Zbieranie śmieci na plaży i oszczędzanie wody ma sens?

Denializm klimatyczny doczekał się jednak "godnych" następców.  

Klasyczny denializm zmienił się w dyskursy (to, jak się komunikujemy - przyp. red.), których celem jest raczej atakowanie polityk klimatycznych czy atakowanie tego, co jest potrzebne do zmiany. To się nazywa dyskursami opóźniania działania - wyjaśnia badaczka.  

Mamy cztery dyskursy opóźniania działania:

  • dyskurs spychologiczny, zrzucania odpowiedzialności - to nie my jesteśmy winni zmianie klimatu, to np. Chiny emitują więcej gazów cieplarnianych;
  • dyskurs nietransformacyjnych rozwiązań - tzw. malowanie trawnika na zielono, pozornie szlachetne działania, które odwracają uwagę od rzeczy koniecznych, np. zbieranie śmieci na plaży;
  • dyskurs straszenia rozwiązaniami - rozwiązanie kryzysu klimatycznego jest gorsze od samego kryzysu;
  • fatalizm klimatyczny - nic się już nie da, jest już za późno na zmiany.

W zbieraniu śmieci w lesie czy oszczędzaniu wody nie ma nic złego. Dr Magdalena Budziszewska wskazuje natomiast, że są to jedynie mikrodziałania, a adekwatna odpowiedź na zmiany klimatu musiałaby oznaczać bardzo duże transformacje całych sektorów gospodarki, w szczególności energetyki i produkcji żywności.

Kiedy mówimy - róbmy tylko dobrowolne i miłe działania, takie, które ładnie wyglądają, np. zbierajmy śmieci, to trochę dajemy ludziom coś, żeby się tym zajęli i odwracamy uwagę od tego, że właściwie należałoby nie kolorować tego świata, który jest, tylko zabrać się za bardzo dużą pracę transformacyjną. To jest tak, jakby te nietransformacyjne działania były wręcz wrogami tych transformacyjnych, nie dlatego, że są sprzeczne, tylko dlatego, że bardzo ładnie robią za rozwiązania zastępcze - uważa badaczka.

To też wpycha się dzieciom, które w szkole mają iść do lasu i pozbierać śmieci. To nawet z poziomu dzieci staje się czasem taką ironią, w sensie - czemu mamy chodzić po lesie i zbierać po kimś śmieci, jeśli nie możemy tak zrobić, żeby po pierwsze tak to zorganizować, żeby ludzie nie śmiecili, więc np. skutecznie karać za śmiecenie, a nawet iść dalej - zrobić tak, żeby nie produkować tyle tych śmieci, bo dopiero to by pomogło - dodaje.

Kto za tym stoi?

Badaczka z Uniwersytetu Warszawskiego wskazuje, że wszystkie duże ruchy siejące wątpliwości w zakresie zmian klimatycznych nie tworzą się same.

Ludzie się szczerze nabierają, czasami dają się wciągać w jakieś wojenki, na które można popatrzeć, jak na socjotechnikę. Współcześnie możemy dość mocno podejrzewać, że wiele informacji działających na polaryzację społeczną pochodzi od sztucznych farm trolli - uważa Budziszewska.

Farmy trolli nie rozpowszechniają tylko jednej wersji wydarzeń, mówiącej, że zmiany klimatu nie istnieją. Grupy publikują w sieci wszystkie te przekazy, które są w stanie pogłębić podziały. Na jednym profilu mogą się zatem pojawić posty, według których nie ma globalnego ocieplenia, jak i te głoszące, że jest już za późno, aby zapobiec katastrofie klimatycznej.

Kapitałem, który się na tym tworzy, jest jednak kapitał polityczny. W sprawie zmiany klimatu, tak jak w wielu innych wątkach, temat podziałów politycznych czy ideologicznych odgrywa rolę. Prawdopodobnie one (podziały - przyp. red.) są trochę sztucznie podsycane czy podtrzymywane. Np. wrzuca się celowo treści w internet, kreuje się fałszywych ekspertów, sponsoruje się szerzenie dezinformacji, wykorzystuje się różne techniki szerzenia dezinformacji ponieważ służy to zbijaniu popularności i kapitałów politycznych przez różnego rodzaju ruchy oraz, że samo istnienie silnie spolaryzowanego konfliktu działa w interesie władzy - sądzi dr Budziszewska.  

Przykładów nie trzeba daleko szukać. Szymon Bujalski opowiada, że w trakcie wyborów w USA sprzed kilku lat koncerny paliwowe zapłaciły politykom około 15 razy więcej niż koncerny związane z zieloną energią. Dziennikarz wskazuje w tym kontekście także na polską scenę polityczną. 

Politycy, przynajmniej ci, którzy mają jednak trochę większą wiedzę, świadomie manipulują, kłamią, wprowadzają w błąd po to, by bronić polskiego status quo i węgla, który daje dużo pieniędzy, tak koncernom, jak i politykom. Tutaj jest duże lobby, duża presja, żeby się nic nie zmieniało - mówi Bujalski.

Bardziej pozytywna historia

Klimatosceptycyzm wiąże się także ze strefą wewnętrzną człowieka. Globalne ocieplenie jest dla nas trudnym tematem, związanym z zagrożeniem i strachem, dlatego nie chcemy o nim zbyt wiele wiedzieć. Nie pomaga także przeładowana negatywnymi informacjami sfera publiczna.

Boimy się nawet zmiany na lepsze i wolimy się trzymać statusu quo, które jest gorszy, bo po prostu zmiana nas bardzo często przeraża - uważa Szymon Bujalski i radzi, aby do przeciwdziałania zmianom klimatu podchodzić, jak do budowania lepszej przyszłości.

Tak opowiedziana historia jest o wiele bardziej pozytywna, przyjemniejsza, można na niej budować coś bardziej trwałego - podkreśla.

Według dr Budziszewskiej z kolei trzeba postawić na racjonalizm.

My po to potrzebujemy świadomości problemów klimatycznych, żeby móc budować poparcie i sensowną przestrzeń do budowania rozwiązań. Kiedy się robi wokół zmiany klimatu bałagan, celowy zamęt i przerażającą, emocjonującą i ciężką dyskusję to w jakimś sensie uniemożliwia się racjonalną rozmowę o rozwiązaniach - podsumowuje badaczka.


Nie daj się nabrać. Jak unikać fake newsów?

  • korzystaj ze sprawdzonych, rzetelnych źródeł;
  • szukaj potwierdzenia informacji w kilku źródłach;
  • sprawdzaj profile, z których pochodzą dane posty - czy są prowadzone regularnie, jakie treści się na nich znajdują;
  • nie zestawiaj ze sobą głosów nauki z postami rodziny czy znajomych w mediach społecznościowych;
  • pamiętaj, że każdy człowiek ma ograniczoną wiedzę i działa na podstawie różnych schematów; sprawiają one, że mamy problemy z dochodzeniem indywidualnie do tego, jaka jest prawda.