​Chcemy, by porozumienie polsko-czeskie w sprawie kopalni Turów obowiązywało dłużej niż dwa lata - napisał minister spraw zagranicznych Czech Jakub Kulhanek. Zaprzeczył słowom polskich urzędników, że czeskie żądania są "irracjonalne".

Negocjacje w sprawie Turowa trwają długo, zawsze przestrzegaliśmy poufności. Teraz słyszę, że działamy irracjonalne - muszę zaprzeczyć. Polska w ostatniej chwili zaproponowała, by umowa obowiązywała tylko dwa lata. Ale w kopalni Turów chcą kopać 22 lata! Logiczne jest, że chcemy, by umowa obowiązywała dłużej niż dwa lata - napisał Kulhanek.

Wczoraj delegacje Polski i Czech po raz kolejny spotkały się w sprawie kopalni węgla brunatnego Turów. Do porozumienia jednak nie doszło, jak poinformował minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka, polska oferta nie została przyjęta i dodał, że spotkała się z "eskalacją żądań ze strony czeskiej".

Przyjechaliśmy do Pragi z bardzo dobrą ofertą, która zawierała konkretne kwoty i rozwiązania dla mieszkańców Kraju Libereckiego. Pozwoliłyby one na długofalowe zażegnanie sporu z naszymi południowymi sąsiadami, a także wzmocniłyby bezpieczeństwo ekologiczne w tym regionie. Nasza racjonalna propozycja spotkała się z eskalacją żądań strony czeskiej - powiedział w Pradze Kurtyka.

Czeski minister środowiska Richard Brabec powiedział z kolei, że porozumienie jest w zasadzie uzgodnione, ale punktem sporu jest właśnie rozbieżne podejście Polski i Czech do czasu obowiązywania umowy. Minister podkreślił wówczas, że nie chce rozwijać tego wątku, ponieważ nie ma zwyczaju komunikować się z drugą stroną za pośrednictwem mediów.

Polska ma płacić 500 tys. euro dziennie

Pod koniec lutego Czechy wniosły do TSUE skargę przeciwko Polsce ws. rozbudowy kopalni węgla brunatnego Turów. Razem z nią złożyły wniosek o zastosowanie tzw. środków tymczasowych, czyli o nakaz wstrzymania wydobycia. Ich zdaniem rozbudowa polskiej kopalni zagraża m.in. dostępowi do wody w regionie Liberca.

W maju Trybunał, w ramach środka zapobiegawczego, nakazał natychmiastowe wstrzymanie wydobycia w kopalni do czasu wydania wyroku. TSUE stwierdził, że na pierwszy rzut oka nie można wykluczyć, iż polskie przepisy naruszają wymogi dyrektywy o ocenach oddziaływania na środowisko, a argumenty podniesione przez Czechy wydają się niepozbawione podstawy. Polski rząd w odpowiedzi ogłosił, że wydobycie nie zostanie wstrzymane i rozpoczął negocjacje ze stroną czeską. Dotychczas nie przyniosły one zakończenia sporu.

20 września TSUE postanowił, że Polska ma płacić Komisji Europejskiej 500 tys. euro dziennie za niewdrożenie środków tymczasowych i niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów. Premier Mateusz Morawiecki oświadczył w odpowiedzi, że "nie zamierzamy wyłączyć Turowa".