Ważne, aby jak najszybciej dokonać wyboru już stałego, nie pełniącego obowiązki I Prezesa Sądu Najwyższego. Te działania, które podjęliśmy jako PiS w ostatnich dniach ku temu zmierzają - podkreślił szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin.

Sasin pytany w rp.pl, kto jest i kto powinien być I prezesem Sądu Najwyższego, ocenił, że "w tej chwili nie ma prezesa". Jest pełniący obowiązki pierwszego prezesa - tak zdecydował pan prezydent - pan sędzia Józef Iwulski - dodał minister.

Na uwagę, że Iwulski nie uważa się za p.o. I prezesa, Sasin powiedział: To jest rzeczywiście pytanie, czy ta decyzja pana prezydenta nie powinna być zmieniona. Bo jeśli pan sędzia Iwulski otrzymał taką misję od pana prezydenta, a potem twierdzi, że jej nie wykonuje, to być może prezydent powinien rozważyć wskazanie innego kandydata.

Również, rozumiem, z tego powodu, że zostały ujawnione pewne, kompromitujące trzeba przyznać, fakty z życiorysu sędziego Iwulskiego, które też powinny chyba mieć wpływ na tę decyzję - dodał. Ale jest to decyzja pana prezydenta, trudno mi jest namawiać czy komentować te decyzje - zastrzegł Sasin.

Ważne, żeby jak najszybciej dokonać wyboru już stałego, nie pełniącego obowiązki prezesa i te działania, które podjęliśmy jako PiS w ostatnich dniach, ku temu zmierzają - dodał.

Pytany o kandydaturę Małgorzaty Manowskiej, współpracownicę Zbigniewa Ziobry, w 2007 roku wiceminister sprawiedliwości, Sasin odpowiedział: To, że ktoś był wiceministrem sprawiedliwości, czy pełnił inne funkcje publiczne, nie powoduje, że jest gorszym kandydatem niż kto inny. Dodał, że "zawsze mogą być formułowane" opinie o bliskości środowisk politycznych i sędziów na stanowisku I prezesa SN.

Zasadniczo osoby, które aspirują do ważnych stanowisk publicznych, jakieś afiliacje polityczne zawsze mają, mniej lub bardziej widoczne, więc nie jest to nic dziwnego - ocenił Sasin.

Zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym, która weszła w życie 3 kwietnia, w trzy miesiące od tego terminu, w stan spoczynku przeszli z mocy prawa sędziowie SN, którzy ukończyli 65. rok życia. Mogą oni jednak dalej pełnić funkcję, jeśli w ciągu miesiąca od wejścia w życie nowej ustawy, złożyli stosowne oświadczenie, a prezydent wyrazi zgodę na dalsze zajmowanie stanowiska sędziego SN.

I prezes SN Małgorzata Gersdorf, która ukończyła 65. rok życia, nie złożyła takiego oświadczenia, argumentując, że jej kadencja jest określona wprost w konstytucji. Także Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN uznało, że Gersdorf pozostaje I prezes do 2020 roku. Według działaczy PiS i prezydenta Andrzeja Dudy Gersdorf jest obecnie sędzią w stanie spoczynku.

Na początku lipca, po spotkaniu prezydenta z Gersdorf, prezesem Iwulskim oraz prezesem NSA Markiem Zirk-Sadowskim, prezydencki minister Paweł Mucha informował, że wolą Dudy było, by najstarszy stażem sędzia Iwulski od 4 lipca pełnił funkcje związane z wykonywaniem obowiązków I prezesa SN. Jeszcze przed spotkaniem z Dudą Gersdorf wydała zarządzenie o wyznaczeniu Iwulskiego "do zastępowania I prezes SN na czas swojej nieobecności".

Iwulski oświadczył tuż potem, że nie jest "zastępcą, a tym bardziej następcą I prezes SN Małgorzaty Gersdorf", a jedynie zastępuje ją "w razie, gdy będzie nieobecna". Zapewnił jednocześnie, że prezydent nie wyznaczył go, ani nie powierzył mu obowiązków I prezesa, a jedynie zaaprobował jego wybór przez prezes Gersdorf.

Portal Onet podał, że Iwulski orzekał w kilku procesach politycznych za czasów PRL, w których skazywano opozycjonistów. "Gazeta Polska Codziennie" pisała o aktach IPN, z których wynikałoby, że sędzia Iwulski w 1976 r. został skierowany do ośrodka szkolenia WSW, gdzie po uzyskaniu "szlifów kontrwywiadu wojskowego PRL" odbył półroczne praktyki.

(az)