Szef Amber Gold Marcin P. wprowadził w błąd Ministerstwo Gospodarki oświadczając, że spełnia warunki by kierować domem składowym; gdy resort to ustalił, niezwłocznie wykreślił Amber Gold z rejestru domów składowych - powiedział przed komisją śledczą były dyrektor z MG Jarosław Mąka. Kierował on Departamentem Administrowania Obrotem w Ministerstwie Gospodarki. Jak zaznaczył, nie było możliwości niewpisania Amber Gold do rejestru domów składowych, ponieważ w złożonym pod koniec 2009 r. wniosku zostały zawarte wszystkie dane wymagane w ustawie.

Wniosek był kompletny zgodnie z ustawą - tłumaczył Jarosław Mąka. Dodał, że zawarte w nim były: nazwa firmy, numer NIP, informacja o podmiotach dominujących, informacja o wysokości kapitału, adres i miejsce, w którym będzie prowadzone przedsiębiorstwo składowe, rodzaj towarów przemysłowych, nazwa i adres banku domicylowego i data sporządzenia wniosku. Dołączone było też oświadczenie prezesa firmy - Marcina P. - że spełnia warunki, aby wykonywać działalność domu składowego.

Odpowiadając na pytania Andżeliki Możdżanowskiej (PSL) Jarosław Mąka przyznał, że Marcin P. wprowadził w błąd resort gospodarki, co "znalazło odzwierciedlenie w późniejszych działaniach" tego resortu.

Po otrzymaniu informacji z Komisji Nadzoru Finansowego, że P. był skazany (...) wezwaliśmy P. do złożenia zaświadczenia o niekaralności. Wtedy była taka zabawa w ciuciubabkę ze strony Amber Gold, które nie nadsyłając nam zaświadczenia o niekaralności P. dokonało zmiany na stanowisku prezesa i przysłano nam zaświadczenie o niekaralności Katarzyny P. - tłumaczył były dyrektor z Ministerstwa Gospodarki Jarosław Mąka. Jak podkreślił, informacja o zmianie na stanowisku prezesa Amber Gold nie została przyjęta przez MG. W związku z tym (...) wystąpiliśmy sami do Krajowego Rejestru Skazanych o informację. Otrzymaliśmy ją 7 czerwca 2010 r. i wynikało z niej, że P. ma na swoim koncie już pięć wyroków - powiedział. Dlatego - jak zeznał - 22 czerwca 2010 r. wykreślono Amber Gold z rejestru domów składowych. Zawiadomiono o tym fakcie sąd rejestrowy w Gdańsku, KNF, gdański oddział banku BGŻ oraz Prokuraturę Rejonową Gdańsk-Śródmieście. Prokuratura została też poinformowana o złożeniu przez Amber Gold oświadczenia niezgodnego ze stanem faktycznym. 15 lipca dostaliśmy pismo z prokuratury o odmowie wszczęcia dochodzenia w sprawie złożenia nieprawidłowego oświadczenia - zeznał Jarosław Mąka.

Jarosław Mąka: W dość krótkim czasie doszło do spotkania z ABW ws Amber Gold

W dość krótkim czasie - od wpłynięcia wniosku Amber Gold o rejestrację spółki jako domu składowego - doszło do spotkania z przedstawicielem ABW, zdaniem resortu gospodarki sprawa wymagała oceny służb - zeznał przed komisją śledczą b. dyrektor z resortu gospodarki Jarosław Mąka.

Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) spytała, kiedy - od momentu wpłynięcia w końcu grudnia 2009 r. do MG wniosku Amber Gold ws rejestracji spółki jako domu składowego - po raz pierwszy doszło do spotkania z przedstawicielem ABW. Czy to był styczeń, czy luty 2010 r. - dopytywała. To był dosyć krótki okres. Poinformowałem wtedy, że jest zaskakujący wniosek, w którym na skład chcą przyjmować metale szlachetne i jako ministerstwo właściwe do spraw gospodarki my nie mamy możliwości niezarejestrowania tego wniosku (...) natomiast naszym zdaniem wymagało to oceny ze strony służb - zeznał Jarosław Mąka, który był dyrektorem Departamentu Administrowania Obrotem w Ministerstwie Gospodarki. Dodał, że przekazał funkcjonariuszowi Agencji kserokopie dokumentów. Jak zeznał, funkcjonariusz miał odpowiedzieć, że "przekaże je do weryfikacji odpowiednim komórkom u siebie".

Jarosław Mąka powiedział, że gdy okazało, że szef Amber Gold Marcin P. był karany, jego spółka została wykreślona z rejestru domów składowych - doszło do tego w czerwcu 2010 r. Zeznał, że wpłynął wtedy kolejny wniosek o zarejestrowanie Amber Gold jako domu składowego, tym razem z Niemiec. Dla nas to było zaskakujące, że firma zarejestrowana w Gdańsku, dostarcza dokumenty z Niemiec - powiedział.

Doszło więc wtedy do spotkania z przedstawicielem ABW w tej sprawie. Odniosłem wrażenie, że nie kierowały tym panem emocje - tłumaczył Jarosław Mąka.

Szefowa komisji Małgorzata Wassermann (PiS) odnosząc się do tych informacji zwróciła uwagę "opinii publicznej", że już na początku 2010 roku doszło do powiadomieniu ABW o firmie Amber Gold i jego właścicielu, a komisja śledcza dysponuje dokumentami w tej sprawie.

Poseł Marek Suski (PiS) pytał świadka czy jest możliwe, by szef Amber Gold Marcin P., który ukończył technikum ekonomiczne, miał "ogromną wiedzę i umiejętność wykorzystywania luk w prawie", czy w jakimś sensie "musiał być przez wysokich fachowców informowany i kierowany". Panie pośle skłaniam się ku drugiej części pytania - odpowiedział Mąka. W momencie, w którym otrzymaliśmy faks, gdzie w jego stopce był numer telefonu z Kolonii, spowodowało to, że nabraliśmy jeszcze większej czujności, jeśli chodzi o tego typu firmę - dodał.

Witold Zembaczyński (Nowoczesna) spytał Jarosława Mąkę, dlaczego Amber Gold nie była traktowana ze specjalną uwagą przez departament przez niego kierowany, skoro była pierwszym od lat wnioskodawcą, występującym o rejestrację domu składowego. Mąka odpowiedział, że jak wyszły na jaw nieprawidłowości związane z Amber Gold i Marcinem P., jego departament trzykrotnie na stronach internetowych zamieszczał informacje o tych nieprawidłowościach.

Ustawa o domach składowych funkcjonowała od 2000 r. do połowy 2011 r. Zgodnie z nią do ministra gospodarki należało prowadzenie rejestru przedsiębiorców przyjmujących na skład towary przemysłowe i prowadzenie nadzoru nad działalnością tego rodzaju domów składowych, natomiast w przypadku przyjmujących na skład towary rolne, należało to do ministra rolnictwa.

Świadek nie pamięta, dlaczego nie było informacji o karalności Marcina P. w piśmie do sądu rejestrowego

B. dyrektor z resortu gospodarki Jarosław Mąka nie pamięta, dlaczego przesyłając do sądu rejestrowego pismo informujące o wykreśleniu Amber Gold z rejestru domów składowych, nie przekazano informacji o karalności szefa spółki Marcina P. Po tym, gdy resort gospodarki ustalił, że szef Amber Gold był w przeszłości karany, ministerstwo wykreśliło spółkę z rejestru domów składowych. W czerwcu 2010 r. minister gospodarki zawiadomił o tym m.in. sąd rejestrowy.

Jak wynika z raportu KSF o sprawie Amber Gold, w piśmie tym jako podstawę decyzji o wykreśleniu z rejestru podano artykuł ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, który mówi m.in., że organ prowadzący rejestr działalności regulowanej wydaje decyzję o zakazie wykonywania przez przedsiębiorcę działalności objętej wpisem, gdy przedsiębiorca złożył niezgodne ze stanem faktycznym oświadczenie o spełnianiu warunków wymaganych do wykonywania takiej działalności.

Szefowa komisji Małgorzata Wassermann (PiS) pytała, dlaczego w piśmie skierowanym przez resort gospodarki do KRS nie zawarto informacji o karalności Marcina P., skoro w pismach do innych instytucji taka informacja była zamieszczana.

Jarosław Mąka nie potrafił jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, mówił jedynie, że chodziło o najszybsze zawiadomienie sądu rejestrowego o wykreśleniu Amber Gold ze spisu domów składowych. Nie przypominam sobie, byśmy to rozważali - dodał.

Poseł Jarosław Krajewski (PiS) dopytywał dlaczego "w sposób nieskuteczny poinformowano sąd rejestrowy", czyli dlaczego nie przesłano do sądu rejestrowego, wraz z decyzją o wykreśleniu Amber Gold z rejestru domów składowych, także uzasadnienia tej decyzji, w którym była informacja o karalności Marcina P. Przekazaliśmy informację o wykreśleniu spółki Amber Gold z rejestru i powód. Tak jak w przypadku prokuratora, jeśli prokuratura potrzebowała dodatkowych informacji, zwróciła się do nas o ich nadesłanie - odpowiedział świadek.

Na pytanie posła Witolda Zembaczyńskiego (Nowoczesna), czy ktoś umyślnie nie umieścił w piśmie informacji o karalności Marcina P., Jarosław Mąka stwierdził, że nie potrafi odpowiedzieć, ale podkreślił, że jego zdaniem "działalność całego zespołu (w departamencie, którym kierował) była działalnością bezstronną". Oświadczył, że nie było żadnych nacisków.

(ug)