Do raportu z prac hazardowej komisji śledczej posłowie złożyli cztery zdania odrębne. Swoją wersję tekstu przedstawili śledczy z PiS, Lewicy, PSL, a także PO. Na dostarczenie dokumentów do sekretariatu komisji posłowie mieli czas do godz. 14.

W czwartek komisja przyjęła raport ze swoich prac. Dokument po poprawkach nie satysfakcjonował jednak nikogo, łącznie z autorem jego projektu szefem komisji Mirosławem Sekułą (PO). Posłowie wskazywali na niespójności tekstu. Opozycja określała go mianem kompromitującego i skandalicznego.

W przyjętym przez posłów sprawozdaniu można przeczytać m.in., że politycy PO nie brali udziału w nielegalnym lobbingu ws. ustawy hazardowej, choć ich zeznania są momentami mało wiarygodne. Według raportu, źródłem przecieku o akcji CBA mogło być zarówno Biuro, jak i kancelaria premiera.

Komisja uznała, że w sprawie tzw. afery hazardowej nie ma podstaw do zawiadomienia prokuratury, choć oceniła, że były szef klubu PO Zbigniew Chlebowski łamał standardy poselskie, a komisja "nie daje wiary" słowom byłego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego