25 stycznia posłowie będą decydować o immunitecie prezesa NIK - poinformowała czwartkowa "Rzeczpospolita".

"Rz" przypomina, że "od sierpnia ub. roku Prokuratura Regionalna w Białymstoku czeka na umożliwienie jej przez Sejm postawienia zarzutów Marianowi Banasiowi, byłemu ministrowi finansów, dziś prezesowi Najwyższej Izby Kontroli". 

"Głosowanie nad jego immunitetem było wielokrotnie odkładane. Prezydium sejmowej Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich chce kontynuować sprawę immunitetu prezesa NIK. I wyznaczyło termin na 25 stycznia - na posiedzeniu ma pojawić się ponownie szefowa białostockiej prokuratury Elżbieta Pieniążek" - przekazano.

"Moim zdaniem powrót sprawy do Sejmu ma pokazać Banasiowi, że PiS już nie ostrzega, ale przechodzi do ofensywy. Banaś wcześniejsze sygnały płynące z partii rządzącej bagatelizował. Widać, że PiS jest teraz zdeterminowany, by sprawę doprowadzić do finału" - ocenia w rozmowie z "Rz" Marek Rutka, poseł Lewicy, członek komisji.

"Rzeczpospolita" wskazuje, że "w ostatnich dwóch miesiącach to PiS przeciągał sprawę immunitetu Banasia - zdaniem posłów nie tylko dlatego, że obawiał się o sejmową większość, ale nie chciał też otwierać kolejnego frontu walki rządu z Unią Europejską". "Konflikt Banasia z PiS jest bowiem odbierany w UE jako kolejny dowód łamania praworządności, co Polska może przypłacić odebraniem środków z Funduszu Odbudowy" - napisano.

Zauważono, że "wcześniej, pełnomocnik prezesa izby podważył tempo procedowania sprawy bez zapoznania się z materiałami, potem komisja przegłosowała kwestię dostępu do akt śledztwa, która pozwoliła posłom uzyskać większą wiedzę na temat sprawy". 

"Pierwszy miesiąc na zapoznanie się z aktami szef komisji Kazimierz Smoliński (PiS) przedłużył o kolejne miesiące. Później poseł poprosił Biuro Analiz Sejmowych o ekspertyzy: dotyczące dostępu do materiałów w siedzibie Prokuratury Krajowej w Warszawie, a nie tajnej sali Kancelarii Sejmu. Druga opinia dotyczyła okrojenia akt - posłowie otrzymali 30 z 80 tomów" - podaje "Rz".

"Powiedziano nam, że wpłynęły dwie opinie dotyczące sprawy, jednak dotąd żadnej z nich nie otrzymałam i nie wiem, czego dotyczą" - mówi "Rz" posłanka Katarzyna Kotula z Lewicy, wiceprzewodnicząca komisji. Szef komisji nie odpowiada na pytania "Rzeczpospolitej".