"Polska, Włochy i Węgry spróbują przeorganizować europejską prawicę" – ogłosił premier Węgier Viktor Orban. Deklaracja pada dzień po wystąpieniu jego ugrupowania, rządzącego na Węgrzech Fideszu z Europejskiej Partii Ludowej. Orban dodał, że jest w kontakcie z polskim premierem Mateuszem Morawieckim i ministrem włoskiego rządu Matteo Salvinim. "Wspólnie zaplanujemy przyszłość" – oświadczył.

3 marca frakcja Europejskiej Partii Ludowej w Parlamencie Europejskim przyjęła nowy regulamin, pozwalający na zawieszenie lub wyrzucenie z niej nie tylko europosłów, ale i całych partii. W odpowiedzi europosłowie Fideszu zrezygnowali z członkostwa w grupie EPL - największej frakcji w Parlamencie Europejskim.

Co więcej, wczoraj Fidesz, ugrupowanie Viktora Orbana, opuścił również szeregi samej Europejskiej Partii Ludowej.

Wiceszefowa Fideszu Katalina Novak uzasadniła ten krok m.in. odmiennymi poglądami na kwestię migracji i zmianą kierunku EPL na lewicowy.

"Fidesz opuścił chrześcijańską demokrację. Prawdę mówiąc, opuścił ją wiele lat temu" - skomentował na Twitterze przewodniczący EPL Donald Tusk.

Viktor Orban: "Polska, Włochy i Węgry spróbują przeorganizować europejską prawicę"

Teraz premier Węgier i lider Fideszu Viktor Orban ogłosił, że "Polska, Włochy i Węgry spróbują przeorganizować europejską prawicę".

"Jesteśmy w kontakcie z polskim premierem (Mateuszem Morawieckim) i ministrem włoskiego rządu (Matteo) Salvinim, który odpowiada za kwestie gospodarcze. Te trzy państwa - Polska, Włochy i Węgry - spróbują przeorganizować europejską prawicę. Wkrótce się zobaczymy i wspólnie zaplanujemy przyszłość" - oznajmił Orban na antenie Radia Kossuth.

Proszony o ocenę współpracy z Europejską Partią Ludową, Orban stwierdził, że "było dobrze i pięknie, ale wystarczy".

Według niego, pierwsza rysa pojawiła się w czasie kryzysu migracyjnego, choć i wcześniej były spory. Szef węgierskiego rządu wspomniał, że Budapeszt nie otrzymał w EPL wyraźnego poparcia dla obniżenia cen mediów dla gospodarstw domowych i opodatkowania banków i firm wielonarodowych.

Teraz zaś - jak komentował Orban - w dobie pandemii koronawirusa frakcja EPL zamiast pomagać rządom w walce z nią zajmuje się zmienianiem regulaminu.

"To niegodne, absurdalne i bezcelowe" - ocenił.

Tarcia trwały od dawna

Tarcia w relacjach Budapesztu z Unią Europejską i Europejską Partią Ludową trwały od dłuższego czasu.

Zmiany w regulaminie frakcji EPL w europarlamencie zainicjowano po tym, jak w grudniu 2020 roku zawieszony został europoseł Fideszu Tamas Deutsch, który porównał wypowiedzi szefa frakcji EPL Niemca Manfreda Webera do haseł gestapo i węgierskiej tajnej policji komunistycznej.

Z kolei wiosną 2019 roku zawieszone zostało członkostwo Fideszu w Europejskiej Partii Ludowej, a decyzja ta miała związek m.in. z kampanią plakatową węgierskiego rządu, w której ówczesny szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker przedstawiony został wraz z amerykańskim finansistą George'em Sorosem jako czarny charakter, chcący sprowadzić do Europy miliony imigrantów.

O odmiennych poglądach Fideszu i Europejskiej Partii Ludowej na kwestię migracji pisała wczoraj w poście na Facebooku, tłumacząc wystąpienie swojego ugrupowania z EPL, wiceszefowa Fideszu Katalina Novak.

"W 2015 roku, w czasie kryzysu imigracyjnego, okazało się, że EPL widzi przyszłość we wspieraniu migracji, natomiast Węgrzy ją odrzucają i jasno powiedzieliśmy, że nie chcielibyśmy podzielić losu krajów, gdzie skutki masowej imigracji stały się już nieodwracalne" - napisała.

Stwierdziła również, że "EPL nie jest już partią prawicową".

"W minionych latach okazało się, że w większości kwestii Europejska Partia Ludowa reprezentuje już wartości lewicowe, z czym nie możemy się utożsamiać. Jak mówiło już wielu przywódców: EPL nie jest już partią prawicową. Przyjmujemy to do wiadomości" - oświadczyła.