Donald Trump w trakcie swojej wizyty w Katarze ponownie wrócił do planów, jakie miał wobec objętej brutalną wojną między armią Izraela i palestyńskim Hamasem Strefy Gazy. Tym razem zasugerował, że USA powinny stworzyć tam "strefę wolności".
To nie pierwszy raz, gdy amerykański przywódca mówi o planach wobec Strefy Gazy. Ledwie kilka miesięcy temu proponował, by z terenu objętego działaniami wojennymi, które spowodowały, że znaczną część tego terytorium stanowią ruiny zbudować "riwierę Bliskiego Wschodu".
Podczas spotkania z przedsiębiorcami w stolicy Kataru Dosze zasugerował, w jaki sposób Stany Zjednoczone powinny zagospodarować Strefę Gazy.
Mam kilka pomysłów na Strefę Gazy, które uważam za bardzo dobre, (na przykład można - red.) stworzyć tam strefę wolności, niech USA się w to zaangażują i zrobią tam po prostu strefę wolności - powiedział.
Podkreślił, że w kwestii przyszłości tego terenu "bardzo ciężko pracuje". To terytorium zniszczenia i śmierci - wskazał.
Kontrowersyjny przywódca zaatakował przy tym palestyńskich bojowników, którzy 7 października 2023 roku przeprowadzili atak na terytorium Izraela, co otworzyło nowy rozdział w konflikcie palestyńsko-izraelskim. Trzeba będzie rozprawić się z Hamasem - stwierdził stanowczo.
Atak Hamasu na Izrael uznał za "jednym z najgorszych i najbardziej okrutnych w historii". Zginęło w nim blisko 1200 osób, zaś 251 porwano. Według władz lokalnych w trwającej od ponad 19 miesięcy wojnie zginęło ponad 52,9 tys. Palestyńczyków.


