"Rodzice się cieszą, samorządy już mniej" - tak decyzję Donalda Tuska komentuje wiceprezydent Krakowa Anna Okońska-Walkowicz. Premier obiecał w piątek, że od 1 września opłata za każdą dodatkową godzinę opieki przedszkolnej wyniesie złotówkę. "Zrobimy wszystko, żeby te zmiany weszły w życie" - odpowiada minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz.

Bogdan Zalewski: Premier Tusk obiecał dzisiaj, że obniży opłaty za przedszkola od 1 września. Ucieszyła panią ta zmiana planów?

Wiceprezydent Krakowa ds. edukacji Anna Okońska-Walkowicz: Przykro mi, ale muszę powiedzieć, że ogromnie zmartwiła. Ten prezent, to dla nas koszt. Proszę pamiętać, że miasto Kraków wydaje na edukację przedszkolną dzieci około 240 mln zł. To 20 procent budżetu edukacji.

Co pani odpowie rodzicom przedszkolaków, których tak ucieszył dzisiaj premier?

Ze smutkiem nie mogę podzielić ich radości. Bo dla rodziców to jest około 90 zł oszczędności. Dzisiaj to jest koszt 150 zł, a w przyszłości to będzie zaledwie 60 zł. Ja rozumiem tę radość oczywiście, ale nie mogę jej podzielać, bo dla nas to jest ogromny kłopot. To kolejny wydatek, którego nie planowaliśmy.

Rząd obiecuje, bo wie że za te obiecanki i tak zapłacą samorządy - tak to należy rozumieć?

Tak to należy rozumieć, zwłaszcza że proszę zwrócić uwagę, że my z budżetu podatników tego miasta opłacamy janosikowe w wysokości 67 mln zł i 50 mln zł dopłacamy do edukacji dzieci spoza miasta. I teraz kolejna kwota, która miałaby być nierówno podzielona. Musimy tego przypilnować.

To nie jest tak, że teraz rodzice przedszkolaków dostaną jakieś dodatkowe pieniądze, tylko to wszystkich nas w Krakowie obciąży?


Wszystkich podatników to dodatkowo obciąży, ponieważ te kwoty, które udało się z trudem zaoszczędzić, które mogłyby być adresowane na ciekawe programy dla szkół, na poprawienie opieki psychologiczno-pedagogicznej, w tej chwili będą musiały być zaadresowane do edukacji przedszkolnej. Może nie ma w tym nic złego, natomiast wydawało mi się, że w ramach takiego solidaryzmu ta odpłatność 150 zł to nie jest odpłatność, która przekracza możliwości rodziców.

Mariusz Piekarski: "Matki I kwartału" zadowolone, że będą mogły pół roku zostać dłużej z dziećmi. Pytanie, czy pan zdąży?

Władysław Kosiniak-Kamysz: To prawda, że bardzo szybko musimy procedować. We wtorek ta ustawa stanie na posiedzeniu Rady Ministrów i będzie skierowana od razu do Sejmu, żeby Sejm jeszcze w maju mógł się tą ustawą zająć. I jest potrzebna też tam taka bardzo szybka praca. O to apeluję też do posłów, do senatorów.

Jak tutaj wyglądają te terminy, ten harmonogram? Bo tutaj trzeba zmienić ten główny parametr, od kiedy należy liczyć ten urlop, które kobiety krótko mówiąc załapią się na dłuższy urlop macierzyński?

Ta najbardziej fundamentalna zmiana to zmiana daty wejścia w życie, bo projektowaliśmy 1. września, teraz trzeba wprowadzić datę 17 czerwiec i to pozwoli objąć cały ten rok wydłużonym urlopem.

 A jest pan absolutnie pewny, że ma pan zagwarantowane finansowanie dla wszystkich matek, nawet nie chcę sobie wyobrażać miny ministra Rostowskiego, kiedy musiał znaleźć te dodatkowe setki milionów?

Nie no oczywiście, ministerstwo finansów uczestniczyło też w tych wyliczeniach wszystkich i tutaj jest gwarancja finansowania.

Jakie to są sumy?

To będzie ponad miliard złotych.

I pan na pewno ma ten miliard?

Tak, jest to zagwarantowane, jest to też w ocenie skutków regulacji, która też zostanie w tym momencie poprawiona, przez powiększenie się tej grupy. Oczywiście, jeżeli pan premier postanowił tak, no to te pieniądze, dzięki temu, że są oszczędności, jest niższa obsługa długu zagranicznego, rezerwy mogły się znaleźć. I ja się z tego ogromnie cieszę.

Jak będzie wyglądało wynagradzanie matek, które zostają dodatkowo z I kwartału objęte tym urlopem?

Jakby było wprowadzane od 1. września, bo wtedy też byłaby grupa osób, które były na stu procentowym, półrocznym urlopie. No ta drugą połowę roku, to będzie świadczenie wynosić 60 procent, czyli średnia za cały rok będzie 80. Czyli idziemy tym drugim wariantem, bo pamiętajmy, że w ustawie mamy do wyboru albo przez cały rok 80, albo pół roku 100, drugie pół roku 60 czyli średnio 80. Tu nie ma żadnego problemu.

Pracodawcy wytykają jeden mankament, że są zaskakiwani, że te kobiety, które są na urlopie w sumie niedługo powinny wrócić do pracy. Nie wrócą.

Rozumiem oczywiście tutaj zdanie pracodawców, choć uważam, że jest to cel nadrzędny - wsparcie polskich rodzin. To też jest patrzenie na demografię i jest to dzisiaj niezwykle potrzebne. Mam nadzieję, że uda się na poziomie pracownik-pracodawca dogadać tę sprawę. Bo taki dialog jest potrzebny. Nie miałbym aż tak wielkich obaw co do tego. Też jest pula możliwości zatrudniania na zastępstwo, to też jest dobre miejsce dla osób młodych, które mogą w ten sposób zdobyć doświadczenie.

Nie boi się pa, że za chwilę zapukają do pana drzwi matki IV kwartału ubiegłego roku i zapytają "halo, dlaczego my nie"?

Tu myślę, że takim punktem, na którym bardzo opierały swoją argumentację matki I kwartału, było to, że to jest jeden rocznik. Że tutaj różnicuje się rodziców w takcie jednego rocznika. Oczywiście data wejścia w życie musi być i zawsze ona będzie różnicować. I zawsze pozostanie jakiś niedosyt. Ważnym argumentem jest utrzymanie ciągłości urlopu macierzyńskiego, urlopu rodzicielskiego w pierwszym roku życia dziecka. To jest możliwe tylko w przestrzeni tego roku.

Nie żal panu, że to premier wyszedł na najbardziej pro-rodzinnego polityka w kraju? To pan przez tygodnie, miesiące musiał tłumaczyć, dlaczego 1 września, dlaczego matki I kwartału nie, a tutaj "hop, cud!" - znalazły się pieniądze, premier wychodzi z matkami, mówi "mamy pieniądze, będą wszystkie".

Takie strategiczne decyzje oczywiście może podjąć tylko premier. One wynikają z możliwości finansowych, z możliwości budżetowych państwa. Ja się ogromnie cieszę. Jeżeli dzisiaj mamy radość w wielu domach, to jest rzecz dla mnie najważniejsza. Sprawy idą do przodu. Polska polityka rodzinna się zmienia. Cieszę się, że bierze w tym aktywny udział ministerstwo pracy. Ale tutaj jakieś egoistyczne podejście do tego tematu, czy polityczne - przestrzegałbym. To naprawdę ważne, że sprawa poszła do przodu.

Tylko, kiedy premier nie miał na innych polach poważnych problemów, to nie szukał tych pieniędzy dla matek I kwartału, po to żeby objąć wszystkie matki w tym roku...

Tu bym się nie zgodził, że to wynika z bieżących sytuacji politycznych czy społecznych. Naprawdę o urlopach rodzicielskich rozmawiamy od listopada, a nawet od października, kiedy pan premier ogłosił to w swoim drugim expose. I wtedy rozważaliśmy wydłużenie urlopu. Dzisiaj jest sytuacja taka, że jesteśmy w stanie objąć większą pulą w tym roku, który jest Rokiem Rodziny. I to jest dobrze, bo to jest jeszcze bardziej wypełnienie naszych założeń, naszych obietnic.