Koalicja stanęła na rozdrożu. Propozycje PSL w sprawie reformy emerytalnej zostały odrzucone. Rzecznik rządu zapowiedział, że w środę Zarząd PO zdecyduje, gdzie szukać większości dla poparcia reformy.

Wiadomo gdzie. Reformę w ogólnym zarysie popiera Ruch Palikota, który zapewne chętnie przedzierzgnie się z tupeciarskiej opozycji w ugrupowanie współrządzące. Równie jednak niechętnie przyjdzie z tego statusu rezygnować ludowcom.

O wszystkim tym wiedzą zaś wszyscy zainteresowani - tak Tusk, jak Pawlak i Palikot.

Kiedy zaś wszyscy znają możliwe wyjścia z sytuacji, niesięganie po nie, nawet z mglistą perspektywą wcześniejszych wyborów, a ogłaszanie kolejnych narad zakrawa na odgrywanie spektaklu.

Pawlak wie, jak bardzo bolesne może być zerwanie koalicji. Wie też jednak, że jakkolwiek się koalicyjna awantura skończy - PSL zyska. Albo w opinii publicznej za nieprzejednane bronienie ludzi przed krwiożerczym liberalizmem Tuska - co może mieć znaczenie, jeśli wyborcza perspektywa nabierze realnych kształtów - albo w tak miłej ludowcom dziedzinie obsady stanowisk, zyskiwania wpływów etc. - jeśli awantura rozejdzie się po kościach.

Tusk wie, że zbyt ostra gra z Pawlakiem skończy się pewnie uchwaleniem reformy, jego samego zostawi jednak na pozycji, na którą od jakiegoś czasu uporczywie odsyła go cała opozycja: ukrytego stronnika Palikota, wroga ludu i bezwzględnego liberała. Wygrywając batalię, może przegrać wojnę - o pozycję Platformy na scenie politycznej. O pozycję lidera już dziś zagrożoną, mimo obłaskawienia cieszącym się dużymi wpływami w terenie PSL. Jeśli PSL stanie się wrogiem, na dłuższą metę Platforma tej pozycji nie utrzyma.

Palikot zaś wie o wszystkim, co powyżej i jego zaufanie do ewentualnej rządowej oferty Tuska z pewnością będzie dość ograniczone. To zaś rzadko pomaga w utrzymaniu stabilnego układu. Jeśli ten będzie niestabilny - przy silnej opozycji PiS-PSL-SP-SLD i niechęci społecznej do reformy 67, przedmiotu dzisiejszego sporu - wchodzenie w układ z wielokrotnie krytykowanym Tuskiem nie wydaje się wyjściem rozsądnym.

Reasumując więc: bilans zysków i strat uczestników awantury - niezależnie od rozwoju sytuacji - korzystnie wypada tylko dla PSL.

Nie pierwszy już raz koalicyjny KRYZYS z udziałem PSL dla ludowców oznacza tylko ZYSK.