Ekolodzy z Australii i Szwecji mają propozycję, która może uszczęśliwić wielu panów, zmagających się z zielenią, a szczególnie zmuszonych do regularnego koszenia trawnika. Sugerują, że w dobrze pojętym interesie naturalnego środowiska, powinniśmy zapomnieć o trawnikach i pozwolić im zamienić się w bardziej naturalne łąki. Maria Ignatieva z University of Western Australia w Perth i Marcus Hedblom z Swedish University of Agricultural Sciences w Uppsali przekonują na łamach czasopisma "Science", że pielęgnowanie trawnika przynosi środowisku więcej szkody niż pożytku.

Trawniki cieszą się dobrą opinią i są, na przykład na terenach miejskich, bardzo popularne. Zwraca się uwagę na to, że wydzielają tlen, pochłaniają dwutlenek węgla, zmniejszają erozję gruntu, utrzymują wodę w glebie i poprawiają proces jej filtrowania. Co jednak najważniejsze, mają pozytywny wpływ na samopoczucie ludzi, są istotnym czynnikiem poprawiającym estetyczne i rekreacyjne walory danej okolicy. 

Ocenia się, że w samej Szwecji trawniki zajmują w miastach nawet 52 proc. powierzchni zielonych. Autorzy pracy szacują, że ich obszar na terenach miejskich na całym świecie może w sumie sięgać nawet połączonej powierzchni Anglii i Hiszpanii. Trawniki wokół domów i w parkach uznaje się za niezbędny element właściwie zaplanowanej zieleni, równocześnie jednak bardzo mało dyskutuje się o środowiskowych i ekonomicznych kosztach ich utrzymania. Te okazują się jednak poważne. 

Ignatieva i Hedblom zwracają w "Science" uwagę na to, że pielęgnacja trawnika wymaga bardzo dużo wody, znacznych ilości nawozów i środków ochrony roślin, jej koszenie z pomocą choćby spalinowych kosiarek uwalnia do atmosfery mnóstwo tlenku węgla i innych toksycznych substancji. Owszem trawniki, jak każda zieleń, wychwytują też nieco dwutlenku węgla z powietrza, ale to nie równoważy szkód, związanych z potrzebą ich pielęgnacji. Jak się szacuje, w rejonach o szczególnie suchym klimacie podlewanie trawników pochłania nawet do 75 proc. zużywanej tam wody. Środki chemiczne stosowane do utrzymania trawników przy okazji tę wodę, którą normalnie trawniki mają filtrować, zanieczyszczają.

Jeśli nie trawnik, to co? Także zieleń, ale inna. Autorzy pracy są przekonani, że wiele pożytku może przynieść pozostawienie trawników w spokoju i ich stopniowa przemiana w łąki. Ich zdaniem to nie musi oznaczać nieporządku, bo wykorzystanie odpowiednio krótko rosnących gatunków traw i właściwie dobranych kwiatów pomoże zachować estetykę otoczenia bez potrzeby ciągłej pielęgnacji. 

(mpw)