Kolejny zapalny punkt na mapie wrocławskiej służby zdrowia. Po szpitalu im. Rydygiera, w którym od 38 dni prowadzona jest rotacyjna głodówka, protest wznowił szpital psychiatryczny. Pracownicy placówki domagają się wypłacenia zaległej pensji za listopad. Dług szpitala wobec załogi wynosi 460 tys. zł.

Pracownicy wrocławskiego szpitala psychiatrycznego rozpoczęli dwa miesiące temu strajk rotacyjno-okupacyjny. Po podpisaniu porozumienia z dyrekcją i wypłaceniu zaległych poborów, 25 października załoga powróciła do pracy.

Członkowie komitetu protestacyjnego zastrzegli wtedy, że w przypadku niedotrzymania terminów płatności pozostałych pensji, wznowią strajk już bez zbędnych procedur. Tymczasem termin płatności listopadowego wynagrodzenia minął 10 grudnia. Zdaniem doktora Wiesława Włóczkowskiego istnieje realne zagrożenie, że pracownicy nie dostaną wypłat także w grudniu.

Załoga szpitala psychiatrycznego zapowiada, że tym razem będzie to strajk do skutku, tzn. do otrzymania pisemnych zapewnień od zarządu województwa o tym, że pensje dla pracowników będą wypłacane w terminie.

Ich postulat może się jednak okazać trudny do zrealizwoania, bo nowo wybrani członkowie sejmiku dolnośląskiego nie mogą się porozumieć i wybrać zarządu oraz marszałka województwa. Nie jest więc wykluczone, że strajkujący pracownicy na jakiekolwiek decyzje będą musieli czekać do nowego roku.

Szpital strajkuje na zasadzie rotacyjnej, czyli w taki sposób, że część

załogi pracuje normalnie, podczas gdy inni okupują izbę przyjęć. Doktor Wiesław Włóczkowski podkreśla, że w czasie protestu na pewno nie ucierpią pacjenci. Opiekę nad nimi sprawują dyżurni lekarze, pielęgniarki i salowe.

23:35