Jedna ofiara śmiertelna, cztery osoby ranne, setki połamanych drzew, zerwane linie energetyczne i uszkodzone dachy - tak wygląda północna część Polski po przejściu silnej wiachury. Strażacy przez całą noc wjeżdżali do usuwania powalonych na drogi drzew, gałęzi i konarów.

Ofiarą śmiertelną wichury jest 14-letni chłopiec. Zginął koło Starogardu Gdańskiego, kiedy upadające drzewo przygniotło samochód. Matka chłopca została ranna. Do szpitala trafił również kierowca ciężarówki, na którą w tym samym miejscu przewróciło się drugie drzewo. W pomorskiem co najmniej kilkadziesiąt miejscowości wciąż nie ma prądu. Najgorzej jest w okolicach Człóchowa i Nowego Dworu Gdańskiego. W samym Gdańsku drzewa przygniotły dwa samochody – na szczęście nie było w nich nikogo. W Pruszczu Gdańskim runęła jedna ze ścian budynku gospodarczego.

W zachodniopomorskiem w miejscowości Niedalino, ranne zostały dwie kobiety – na ich samochód również runęły drzewa. Na Pomorzu Zachodnim najmocniej wiało na północy regionu w powiatach: koszalińskim, kołobrzeskim i gryfickim. Prędkość wiatru przekraczała tam 100 km/h. W centrum Koszalinia wiatr powalił komin jednej z kamienic. W Strzeżenicach wichura zerwała dach z jednego z budynków gospodarczych. Silna nawałnica przeszła także w okolicach Słupska.Głobinie wiatr zerwał 500 metrów kwadratowych dachu z zakładu produkującego obuwie. Na szczęście nikomu nic się nie stało.

Foto: Archiwum RMF

09:00