9 ofiar śmiertelnych, gwałtowny wzrost poziomu wód w rzekach, alarmy powodziowe, lokalne podtopienia, ewakuacja ludzi i mienia z zalanych budynków - tak wygląda sytuacja w Polsce po fali ulewnych burz jakie przeszły przez południową część kraju. Synoptycy ostrzegają: ulewne deszcze i burze znów przejdą nad kilkoma regionami Polski od Małopolski i Górnego Śląska po Wybrzeże Gdańskie oraz Mazury. W czasie burz będzie wiał porywisty wiatr. W południowej Polsce nadal obowiązuje stan zagrożenia powodziowego. Najwięcej spustoszeń żywioł dokonał w województwach: małopolskim i świętokrzyskim.

Bardzo źle jest w województwie świętokrzyskim. W Ostrowcu Świętokrzyskim ponad 150 hektarów znalazło się pod wodą. Strażacy ewakuowali do tej pory 500 osób z najniżej położonych osiedli. Podnosi się stan rzeki Kamienna. Jeśli poziom rzeki podniesie się choćby o metr inne części miasta zostaną również zalane. Teraz zalane są osiedla Ludwichów, Hutnicze, Częstocice i Zygmuntówka. W wielu miejscach woda sięga nawet drugiego piętra. Służby ratownicze od wielu godzin pracują bez wytchnienia, wciąż ewakuują ludzi, którym grozi podtopienie. Wszyscy liczą na to, że nie będzie padać. Wzrasta też zagrożenie powodziowe w nadwiślańskich powiatach Podkarpacia. W nocy z wszystkich zagrożonych województw straż pożarna ewakuowała pond 800 osób. Straż pożarna przygotowała dodatkowe siły, które będą wykorzystane w zalanych rejonach Polski. Do tej pory pracowali jedynie strażacy z zagrożonych powiatów, ale to może nie wystarczyć. Najprawdopodobniej te siły i środki będą użyte jeszcze dziś, bo prognozy meteorologiczne nie są optymistyczne. Sytuacja w Nowym Sączu poprawia się. Obie rzeki, które wylały: Łubinka i Kamienica wróciły już do swoich koryt, ponieważ przestało padać. W wielu miejscach stoi jednak jeszcze woda. Mieszkańcy wciąż wypompowują wodę z zalanych piwnic i garaży. Przygotowują także worki z piaskiem, bojąc się kolejnej wielkiej fali powodziowej.

W całej Małopolsce obowiązuje pogotowie przeciwpowodziowe. Stany alarmowe zostały przekroczone na rzekach: Wiśle, Skawie, Skawinie i Dunajcu. Stany ostrzegawcze - dodatkowo - przekroczyły wody rzeki Raby, Białej Tarnowskiej i Uszwicy. Groźnie jest nadal w okolicach miasteczka Zator, gdzie przez ostatnie godziny wzrastał poziom wody w rzece Sosnówka. Rzeka niestety wylała, woda przerwała wały na rzece. Większość dróg jest nieprzejezdna. Dodatkowym kłopotem są zerwane linie energetyczne. W domach nie ma prądu. Strażacy ewakuują ludzi z zalanych domów pontonami i specjalnymi łodziami. Na ponad 250 milionów złotych oszacowano wstępnie straty, jakie powódź spowodowała w Małopolsce. Bilans ten nie obejmuje danych z czterech powiatów. Ponieważ nadal pada, a akcja ratownicza trwa - kwota ta z pewnością wzrośnie. Zatem milion złotych, które rząd wysłał właśnie do Małopolski to zaledwie kropla w morzu potrzeb. Premier Buzek, który wraz z członkami swojego gabinetu obraduje na nadzwyczajnym posiedzeniu poświęconym sytuacji na południu Polski - obiecuje dalszą pomoc:

Jerzy Buzek dodał, że na podobną pomoc mogą liczyć także mieszkańcy innych zalanych regionów kraju.

Połamane drzewa, brak prądu i w wielu miejscach - woda prawie po kolana - tak przedstawia się sytuacja po nocnej burzy w gminach Stróża, Dziezkowice, Goscieradów i Urzędów na Lubelszczyźnie. W Stróży była nasza reporterka Agnieszka Kot - Kołodziejczyk:

Bardzo zła sytuacja panuje w kilku słowackich miejscowościach wzdłuż granicy z Polską. Tam w wyniku nawałnicy, która przeszła minionej nocy zalanych lub podtopionych zostało kilkaset domów. Ciągle pada także w Tatrach. Tam o pomoc poproszono słowackie wojsko. Chodzi zwłaszcza o zachowanie łączności między małymi wioskami w górach, dokąd po nocnych ulewach można dojechać tylko dużymi samochodami terenowymi. Przejezdna jest droga ze Starej Lubowni do przejścia granicznego w Piwnicznej, jednak w związku z usuwaniem szkód wprowadzono tam ruch jednokierunkowy, regulowany światłami. Czy sytuacja na Słowacji może w jakiś sposób zagrodzić Polsce? Jak nas zapewniono w Centrum Zarządzania Kryzysowego Wojewody Małopolskiego - nie. Małopolskie zbiorniki retencyjne na razie są w stanie przyjąć każdą ilość wody, jaka dotrze do nas z południa.

Na Dolnym Śląsku wojewoda ogłosił stan pogotowia przeciwpowodziowego. Stany alarmowe w tamtejszych rzekach nadal są przekroczone. Mimo, że opada stan wody w Odrze i Olzie - mamy bardzo niekorzystne prognozy - ostrzega sztab zarządzania kryzysowego. Tymczasem po nocnych ulewach na Śląsku nie odnotowano większych zniszczeń. Stan pogotowia przeciwpowodziowego ogłoszono także w radomskiem, na terenie gminy Wieniawa. Tam pod wodą znalazło się około pół tysiąca hektarów pól uprawnych, łąk i pastwisk.

Tej nocy także mieszkańcy Opolszczyzny mogli spać spokojniej. Deszcze były niewielkie i przelotne. Poziom rzek nie przekroczył stanu alarmowego. W tej chwili nie ma zagrożenia - zapewnił Jerzy Janik z komitetu powodziowego a potwierdzają to nocne działania strażaków. Wyjechali oni tylko kilka razy, w tym dwukrotnie wypompowywali wodę z piwnicy. Na polecenie wojewody woda zrzucana jest do zbiorników retencyjnych w Nysie i Otmuchowie. jednak nie są to ilości, które mogą zagrozić okolicznym miejscowościom. Na sekundę przez śluzy przepływa około 150 tysięcy metrów sześciennych wody. Podczas powodzi w 1997 roku zrzucano 10-krotnie więcej.

foto i rys. RMF

14:05