Nauka zbliżyła się do wyjaśnienia tajemnicy tzw. ciemnej materii, której nie obserwujemy, ale która prawdopodobnie stanowi większość masy Wszechświata. Praca opublikowana w "Physical Review Letters" rzuca na tę tajemniczą sprawę nowe światło.

Istnienie „ciemnej materii” potwierdzają obserwacje jej wpływu na ruch galaktyk. Podejrzewa się, że składa się ona z tzw. wimpów, czyli „słabo oddziałujących cząstek masywnych”. Mówiąc prościej, są to cząstki, które co prawda ważą, ale praktycznie nie oddziałują z niczym, co nas otacza.

Nie wiadomo, co to są za cząstki. W różnych laboratoriach świata trwają próby zaobserwowania przypadków, gdy te cząstki z czymś się jednak zderzą. W podziemnym laboratorium Dama we Włoszech zaobserwowano je i – co ciekawe – okazało się, że częściej dochodziło do tego latem niż zimą.

Ponieważ pokrywa śnieżna nie ma żadnego wpływu na wimpy, międzynarodowy zespół naukowców uznał, że musi o tym decydować miejsce Ziemi na orbicie wokół Słońca. Uczeni piszą, że prawdopodobnie nasza planeta kręci się na trasie potężnego strumienia cząstek „ciemnej materii”, pochodzącego z sąsiedniej galaktyki. Na szczęście, nam nie robią żadnej krzywdy, jedynie naukowcom nie dają spokoju...