Brytyjscy weterynarze mają znowu problemy. Po latach epidemii choroby wściekłych krów i pryszczycy zdiagnozowano na Wyspach przypadek nieznanej dotąd choroby bydła. Na razie jej ofiarą padł jeden cielak.

Zwierzę przez 6 dni stopniowo traciło władzę w nogach, następnie opanował je zupełny paraliż. Badania przeprowadzone po śmierci potwierdziły obecność w mózgu cielaka nieznanych zarazków.

Są one śmiertelne, ale w niczym nie przypominają wirusa wywołującego chorobę szalonych krów. Brak też podobieństwa z tzw. wirusem zachodniego Nilu przenoszonego przez moskity, który jak dotąd nie dotarł jeszcze na Wyspy Brytyjskie.

Specjaliści nie ujawnili, skąd pochodziło zakażone zwierzę. Podkreślają jednocześnie, że jego mięso nie dostało się do łańcucha pokarmowego ludzi. Kiedy w 1986 roku po raz pierwszy zdiagnozowano w Wielkiej Brytanii chorobę wściekłych krów, jej pierwszy przypadek otoczony był podobną tajemnicą. Do dzisiaj na ludzki odpowiednik tej choroby zmarło na Wyspach 146 osób.