Amerykański przemysł filmowy ma za sobą znakomity rok, publiczność spieszyła do kin drzwiami i oknami, zostawiając tam miliardy dolarów. Nigdy jednak nie jest tak dobrze, aby nie mogło być lepiej. Aby przyciągnąć więcej widzów można produkować lepsze filmy, można je też lepiej reklamować. Amerykanie znaleźli właśnie na to nowy sposób, który wkrótce może stać się powszechny.

Jednym z najpopularniejszych, tradycyjnych sposobów reklamy filmów był i pozostaje plakat. Okazuje się jednak, że nie jest on skuteczny. W naszych nerwowych i pospiesznych czasach trudno skoncentrować się na nieruchomym obrazku. Zwykle mijamy je, nie zauważając.

Na pomysł, jak ożywić plakaty, wpadł Steven Fitch, szef nowojorskiej firmy „Myślące Obrazy”. Jego propozycja to duży, plazmowy ekran, komputer, system głośników i system czujników, który stwierdza, kiedy ktoś przechodzi przed ekranem.

Jeśli ktoś się pojawi, plakat może do niego przemówić, pokazać mu coś, co go zaciekawi lub zachwycić go dźwiękiem. Równocześnie komputer może zliczać, ile osób pojawił się przed daną reklamą, jak dużo czasu przed nią spędziły i jak blisko podeszły. Producent filmu będzie wiedział, czy reklama jest skuteczna. My możemy liczyć, że bohaterka filmu mrugnie do nas z plakatu lub się uśmiechnie.

Gorzej że te ruchome obrazki mogą się okazać ciekawsze od samych filmów, ale to na – widzów nie powinno martwić.

23:05