Nie żyje "Papcio Chmiel", na którego komiksach o Tytusie, Romku i A'Tomku wychowały się pokolenia Polaków. O śmierci Henryka Jerzego Chmielewskiego poinformował wydawca jego komiksów - Prószyński i S-ka.

"Dziś nadeszła bardzo smutna wiadomość - nie żyje Henryk Jerzy Chmielewski (Papcio Chmiel) najpopularniejszy autor komiksów w Polsce, grafik, rysownik i publicysta, nestor i mistrz polskich twórców komiksów" - poinformowało wydawnictwo Prószyński i S-ka.

"Młodzieńcze iskierki w oczach"

Henryk Jerzy Chmielewski urodził się 7 czerwca 1923 roku w Warszawie. Był żołnierzem Armii Krajowej i uczestnikiem Powstania Warszawskiego. Był współtwórcą wyobraźni całego pokolenia. I kochał młodych ludzi - tak "Papcia Chmiela" w rozmowie z dziennikarką RMF FM Katarzyną Sobiechowską-Szuchtą wspominał Jan Ołdakowski, szef Muzeum Powstania Warszawskiego.

Potrafił żartować, wkręcać, uwielbiał to. Miał takie młodzieńcze iskierki w oczach - opisywał Ołdakowski. To nie tylko wielki artysta, nie tylko człowiek, który zbudował gusta i wyobraźnię właściwie całego naszego pokolenia, ale też człowiek, który pokazywał, że mimo upływu czasu, mimo chorób, różnych dolegliwości, najważniejszy jest humor, myślenie o innych i czynienie swoją postawą życia lepszym - podkreślił. 

On był zawsze dostępny. Jak prosiliśmy o coś, współpracowaliśmy z nim - on zawsze chętnie przychodził. Miał właściwie czas dla każdego. Na każdą prośbę o wpis autorski reagował z uśmiechem, miał czas każdemu coś w tej książeczce narysować - opisywał Ołdakowski w rozmowie z RMF FM. Uważał, że jako artysta jest dla ludzi. Przychodził na spotkania powstańcze, bardzo lubił też kontakt z młodzieżą. Tracimy kogoś wyjątkowego. To wielki zaszczyt, że mogliśmy z nim współpracować - dodał. 

Będę tęsknił za tą postawą, która jest nieczęsta - postawą człowieka, który na pierwszym miejscu stawiał rozmówcę, jego komfort. Pokazywał, że świat jest lepszy, niż nam się czasami może wydawać - podsumował dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego. 

"Otrzymałem pseudonim Jupiter"

Do AK wciągnął mnie mój kolega Janusz Mierkowski, kolega ze Szkoły Budownictwa Wodnego i Lądowego, to była jedyna szkoła, liceum, na które pozwolili Niemcy. Mieściła się na ulicy Koszykowej. Obecnie tam jest gmach architektury - mówił Chmielewski w relacji dla Archiwum Historii Mówionej. "Chmielu, organizuje się armia, wojsko polskie, ja już należę, nawet jestem drużynowym" - tak powiedział Janusz Mierkowski. "Czy chciałbyś też wstąpić?". "No, oczywiście że tak!". Otrzymałem pseudonim Jupiter, dlatego że Janusz miał pseudonim Merkury i wpadł na pomysł, że wszyscy żołnierze w jego drużynie muszą mieć pseudonimy od gwiazd. Tak zostałem gwiazdką - opowiadał "Papcio Chmiel". 

Chmielewski w rozmowie z Archiwum Historii Mówionej relacjonował też, jak z jego perspektywy wyglądał pierwszy dzień Powstania Warszawskiego. Przychodzi dzień pierwszy sierpnia, raniutko wpada do mnie Mierkowski, ze Wspólnej musiał do mnie dojechać na Nowomiejską, na Stare Miasto: "Alarm, natychmiast zbiórka, bo dzisiaj to się na pewno zacznie". Wtedy musiałem jechać do mojego kolegi o pseudonimie "Turek", [to był] Mietek Pfanhauser, na Żoliborz, później z Żoliborza musiałem drugi raz jechać zawiadomić kolegę na ulicy Targowej 24 - Zbysia Piotrowskiego, bo nie mieliśmy przecież telefonów - opowiadał.

 

Około dwunastej już byliśmy wszyscy na punkcie koncentracyjnym u Janusza Mierkowskiego, czyli kaprala, mojego dowódcy drużyny. Tam się nas zebrało ośmiu. Przedtem tam się już zbieraliśmy i było bardzo wesoło, to piekliśmy królika, to śpiewaliśmy sobie piosenki. Janusz świetnie grał na organkach. [Ale] w tym mieszkaniu było za dużo ludzi, to było mieszkanie pięciopokojowe. Jego ojciec był dobrze sytuowany, pracował w firmie "Pluton". W drugim olbrzymim pokoju zbiórkę miał jego brat Leszek Mierkowski, który był w oddziale "Baszty". Przed drugą dotarł do nas nasz dowódca plutonu sierżant "Chińcza" i dostaliśmy rozkaz wymarszu na Okęcie. Była radość wielka, bo mówiono, że podobno na Okęcie będzie desant i pierwsi dostaniemy uzbrojenie - mówił Chmielewski.

"Waga średniośmieszna, wzrost 90 cm albo 130"

Po wojnie Chmielewski został artylerzystą w Wojsku Polskim. Karierę graficzną rozpoczął w 1947 roku jako rysownik w "Świecie Przygód", a następnie w "Świecie Młodych". Największą popularność przyniosła mu ukazująca się od 1957 roku seria komiksów "Tytus, Romek i A’Tomek". Najpierw przez 9 lat czarno-białe rysuneczki robiłem. Później w 1965 r. namalowałem taki serial 10 plansz pod tytułem "Romek i A'Tomek". Jak każdy początkujący - treść: kosmos. Kosmos jest łatwo nabujać i nikt nie sprawdzi, co tam się dzieje - wspominał w rozmowie z dziennikarką RMF FM Katarzyną Sobiechowską-Szuchtą. 

Przygody Tytusa, Romka i A'Tomka systematycznie ukazywały się na łamach "Świata Młodych". Ich popularność przerosła oczekiwanie autora. W styczniu 1971 roku 2000. numer "Świata Młodych" w całości został zredagowany przez Tytusa de ZOO. W roku 1973, w związku z 25-leciem "Świata Młodych", Papcio przedstawił charakterystykę Tytusa: waga średniośmieszna, wzrost 90 cm albo 130 (w zależności o tego, czy stał na nogach, czy na rękach).

Od drugiej połowy lat 60., kiedy Tytus, Romek i A'Tomek pojawili się w książeczkach, przygody publikowane w piśmie coraz częściej stawały się fragmentami nowych albumów. Pierwsza z serii książeczek została wypuszczona na rynek przez Wydawnictwo Harcerskie "Horyzonty" w 1966 r. Nosiła tytuł "Tytus zostaje harcerzem". Od razu zdobyła olbrzymią popularność, sprzedając się w łącznym nakładzie 660 rys. egzemplarzy. Podobnie było z następnymi tomami.

Na podstawie komiksów powstał pełnometrażowy film animowany "Tytus, Romek i A'Tomek wśród złodziei marzeń".

W 2009 roku Chmielewski namalował w Muzeum Powstania Warszawskiego mural, przedstawiający Tytusa, Romka i A'Tomka jako uczestników Powstania Warszawskiego. Ten mural to dla mnie osobista zemsta na Niemcach, mogłem się ucieszyć, że Tytus depcze flagę hitlerowską, tym bardziej, że niestety należę do pokolenia, które ma okupację wciąż przed oczami - mówił dziennikarzom. W tym samym roku ukazał się również komiks z Tytusem, Romkiem i A'Tomkiem jako powstańcami. Od 50 lat, czyli od czasu powstania Tytusa, chodził za mną ten temat (...) Ale jak pokazać Tytusa z jego małpimi dowcipami na tle tragicznych wydarzeń martyrologicznych, niepewności życia w każdej sekundzie, ginących kolegów, łez matek, walących się domów i niemieckich mordów? To, co narysowałem, nie może oczywiście służyć jako dokument historyczny, lecz mimo że jest fantazją, opiera się na prawdziwych wydarzeniach powstańczych - mówił wtedy "Papcio Chmiel".

Henryk Jerzy Chmielewski został odznaczony m.in. Warszawskim Krzyżem Powstańczym, Złotym Medalem "Zasłużony Kulturze Gloria Artis" (2007), Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski (w 2009 roku podczas uroczystości z okazji 65. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego). Był Kawalerem Orderu Uśmiechu.

Henryk Jerzy Chmielewski napisał dwie książki autobiograficzne. To "Tarabanie w Barbakanie" i Żywot człeka zmałpionego". "Nareszcie, drogi dzisiejszy Czytelniku, i Ty, Czytelniku emerycie, możecie przeczytać o wszystkich bezeceństwach z życia Papcia Chmiela od 1947 do 2016 roku. Dowiecie się, skąd Papcio czerpał pomysły do tych marnych trzydziestu jeden książeczek komiksowych, sześciu albumów historycznych i podręcznika dla analfabetów - "Elemelementarza". Dowiecie się, jakiego szmalu i majątku, poza sławą, dorobił się ten wąsatosiwy artysta. Dowiecie się, ilu przeżyliśmy z Papciem premierów, sekretarzy partii, posłów i zawieruch ustrojowych. Zdradzę Wam również w tym elaboracie tajemnice miłosnych przygód moich i mojego wesołego staruszka" - można było przeczytać w zapowiedzi tej ostatniej pozycji, podpisanej imieniem najsłynniejszego bohatera komiksów Chmielewskiego - Tytusa. 

"Papcia Chmiela" wspomina Rafał Kołsut z Krakowskiego Stowarzyszenia Komiksowego.