"Jesteśmy bardziej popularni niż Jezus" - dokładnie 49 lat temu te słowa przeczytali Brytyjczycy w wieczornym magazynie "London Evening Standard". Był to cytat jednego z najbardziej wówczas znanych ludzi na świecie - muzyka Johna Lennona. Te słowa wywołały ogromne oburzenie, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Sprawa była komentowana przez Watykan jeszcze w 2008 roku.

Artykuł opracowała dziennikarka Maureen Cleave. W 1966 roku w gazecie regularnie pojawiały się artykuły o Beatlesach. W cyklu "Jak żyją Beatlesi" dziennikarka przeprowadzała wywiady z członkami grupy.

4 marca rozmawiała z Johnem Lennonem. Wywiad przeprowadzono w domu muzyka. W środku, jak opisywała Cleave, znajdował się dużych rozmiarów krzyż, kostium goryla, średniowieczna zbroja oraz pokaźna biblioteka, z dziełami takich autorów jak Jonathan Swift, Oscar Wilde, George Orwell i Aldous Huxley.

W pewnym momencie Lennon powiedział: "chrześcijaństwo zaniknie. będzie się kurczyć i zniknie. nie trzeba się o to spierać - wiem, że mam rację i czas to potwierdzi. Jesteśmy teraz bardziej popularni niż Jezus. Nie wiem, co się skończy pierwsze -  rock and roll czy chrześcijaństwo. Jezus był w porządku, ale jego uczniowie byli tępi i zwyczajni. To przez ich przekręty jest to (chrześcijaństwo - red.) dla mnie zrujnowane".

Co ciekawe, wówczas słowa muzyka z legendarnej grupy "The Beatles" nie wywołały większego poruszenia opinii publicznej. Prawdziwa burza rozpętała się 5 miesięcy później, kiedy artykuł został przedrukowany w Stanach Zjednoczonych.

Wypowiedź Lennona okazała się tak kontrowersyjna, że niektóre stacje radiowe zdecydowały się przestać grać piosenki brytyjskiej grupy.

Jeden z didżejów - Tommy Charles, gdy dowiedział się o tym, co powiedział Lennon, stwierdził: To dla mnie koniec. Nie będę więcej grał Beatlesów". Później dodał: "po prostu czułem, że było to tak absurdalne i świętokradcze, że coś powinno zostać zrobione. Aby pokazać im, że nie mogą uciec od takich rzeczy".

Po kontrowersyjnych słowach Lennona niepowodzeniem okazała się także ich trasa koncertowa po Stanach Zjednoczonych. Ówczesna żona Lennona Cynthia mówiła, że jeden z Beatlesów jest "zdenerwowany i smutny, że obraził wielu ludzi wyrażając tylko swoją opinię". Podobno Lennon martwił się również, że przez jego słowa cierpi cały zespół.

Na wypowiedź muzyka o "byciu popularniejszym niż Jezus", zareagował również Watykan.

Trzy lata później, podczas swojej podróży do Kanady Lennon został zapytany o swoją wypowiedź. Potwierdził ją i dodał, że uważa, że Beatlesi mają większy wpływa na młodych ludzi niż Jezus. Protestujących w USA nazwał z kolei "faszystowskimi chrześcijanami" i tłumaczył, że sam docenia Jezusa i że on "miał rację".

W 1978 roku powiedział natomiast: "jeśli bym tego nie powiedział i tym samym nie zdenerwował chrześcijańskiego Ku Klux Klanu, mógłbym nadal grać z innymi pchłami! Boże błogosław Amerykę. Dziękuję ci, Jezu".

Sam Lennon w późniejszych wywiadach złagodził nieco ton i tłumaczył, że nie chciał nikogo obrazić i nie miał na myśli nic antyreligijnego.

W 2008 watykańska gazeta L’Osservatore Romano opublikowała oświadczenie, w którym stwierdzono, że "uwaga Lennona, która wywołała oburzenie głównie w USA, po wielu latach brzmi jak "przechwałka" młodego Brytyjczyka z klasy pracującej, którego spotkał niespodziewany sukces".

Na te słowa zareagował z kolei kolega z zespołu Lennona - Ringo Star. Muzyk powiedział, że "Watykan ma więcej do powiedzenia niż temat Beatlesów". L’Osservatore Romano skomentował to natomiast twierdząc, że "Lennon nie potrzebuje od Watykanu przebaczenia".