Na ekrany kin wchodzi film Olivera Stone'a o Aleksandrze Wielkim. Macedoński wódz niemal 2,5 tys. lat temu stworzył jedno z największych imperiów w dziejach świata. Władał terenami od Dunaju po Indus.

Już za życia uznano go za równego bogom, w krajach islamu czci się go do dzisiaj pod imieniem Aleksandra Dwurożnego. Na rycinach trzyma on "rogi" Wschodu i Zachodu, które połączył w swoim imperium. Ambasador Grecji w Polsce Dionisios Lelos mówi, że mit Aleksandra Wielkiego jest wciąż żywy wśród Greków.

Aleksander Wielki cały czas żyje w pamięci Greków. Jak mówi legenda, jego siostra stała się syreną. Panowało przekonanie, że zatrzymywała żeglarzy i pytała, czy Aleksander nadal żyje. Jeżeli odpowiedź była pozytywna, zostawiała ich w spokoju. Jeśli odpowiedź była inna, niszczyła statek.

Jak dodaje ambasador, to tylko legenda, ale pokazuje jak duże znaczenie ma postać Aleksandra dla Greków. Film "Aleksander" Stone'a to jeden z droższych filmów w historii kina. Jego budżet wyniósł ponad 150 milionów dolarów.

Film jednak nie spodobał się na rynku amerykańskim. Nie otrzymał nominacji w żadnej kategorii do Złotych Globów. A jak wiadomo nagrody te są pewnego rodzaju wyznacznikiem Oskarów. Czy „Aleksander” zdobędzie tę najważniejszą statuetkę w świecie filmu, przekonamy się 27 lutego.

W Europie "Aleksander" przyjmowany jest dużo cieplej. Być może dlatego że historia walecznego Macedończyka jest nam po prostu bliższa. O bohaterze filmu usłyszycie jeszcze w dzisiejszych „Faktach” RMF.