Z nocnego krajobrazu Rzymu zniknął jeden z jego symboli - światło w oknie w papieskim apartamencie Pałacu Apostolskiego. Nie pali się ono, ponieważ papież Franciszek nie mieszka w apartamencie wielu jego poprzedników. Ku powszechnemu zdumieniu postanowił pozostać w skromnym mieszkaniu w Domu świętej Marty, hotelu dla hierarchów kościelnych w Ogrodach Watykańskich.

Wiele wskazuje na to, że Franciszek nie zmieni zdania i nie przeniesie się do pustego apartamentu w Pałacu Apostolskim. Bywa tam przy okazji południowej modlitwy, ale i to spotkanie z wiernymi odbywa się często na placu Świętego Piotra, po mszach, odprawianych przez papieża.

Mieszkańcy Rzymu i turyści z całego świata wieczorami wciąż spoglądają w okno i widzą, że jest ono zawsze pogrążone w ciemnościach, a okiennice są zamknięte.

Ksiądz Filippo Di Giacomo, komentator spraw watykańskich i publicysta włoskiej prasy przypomniał, że dla wielu pokoleń rzymian światło to było swoistą "latarnią nadziei". W ten sposób - podkreślił - podtrzymywano podczas kolejnych pontyfikatów mit, że papież pracuje do późnej nocy w gabinecie nad problemami Kościoła i świata. Okno było też symbolem kolejnych pontyfikatów: ich tajemnic, dramatów, historycznych wydarzeń i otaczających je legend.

Po Janie Pawle II i Benedykcie XVI nadszedł papież Franciszek, który - jak się wydaje - chcąc wszystko uporządkować, zgasił światło i zamknął okiennice - zauważył ks. Di Giacomo na łamach weekendowego magazynu dziennika "La Repubblica". W ten sposób - jak podsumował - kolejny z odwiecznych symboli Rzymu przestał przemawiać. 

(mal)