Song Chun Zhu otrzymał od rządu USA co najmniej 30 mln dolarów dotacji na badania nad zaawansowaną sztuczną inteligencją. Tak się składa, że ten sam Song Chun Zhu jest obecnie głównym naukowcem w Instytucie Badań nad Sztuczną Inteligencją w Wuhan w Chinach. Śledztwo amerykańskiego "Newsweeka" ujawniło luki w systemie finansowania badań naukowych w USA. Luki, które Chiny doskonale wykorzystują.

"Zhu jest ekspertem w dziedzinach sztucznej inteligencji uznawanych za mające kluczowe znaczenie dla Stanów Zjednoczonych, dlatego otrzymał tak dużo funduszy Departamentu Obrony i innych federalnych funduszy na badania. Mam jednak wątpliwości, co rząd USA zyskał dzięki szeroko zakrojonym inwestycjom w Zhu od czasu założenia przez niego instytutu badawczego i firm w Chinach, których kluczowy personel był przez niego szkolony w ramach studiów doktoranckich i późniejszych" - przekazał "Newsweekowi" Jeffrey Stoff, dyrektor Centrum Bezpieczeństwa i Uczciwości Badań w Waszyngtonie.

Wiele wskazuje na to, że Chińczyk oficjalnie nie złamał prawa. Jego przypadek został jednak zgłoszony służbom wywiadowczym i organom ścigania do zbadania. Pewne jest jednak, że wykorzystał amerykański system uniwersytecki, który charakteryzuje się dużą otwartością. Przez lata czerpał z rządowych funduszy USA na badania nad sztuczną inteligencją. A później po prostu zmienił pracodawcę.

Problem polega na tym, że profesor statystyki i informatyki prowadził prace nad zaawansowanymi rozwiązaniami wykorzystywanymi przez wojsko. Stąd znaczna część grantów dla Zhu to pieniądze z Pentagonu, specjalistycznej agencji wojskowo-badawczej DARPA i Marynarki Wojennej USA.

Jak wynika ze strony internetowej Departamentu Obrony, chiński naukowiec nadzorował badania przynajmniej dwóch projektów dla Biura Badań Marynarki Wojennej, dotyczących m.in. systemów wywiadowczych i nadzorowania za pośrednictwem czujników powietrznych i naziemnych. Pracował też przy projektowaniu robotów autonomicznych wykorzystywanych w misjach poszukiwawczo-ratowniczych.

Chińczycy wykorzystują amerykańską naiwność

Problemem jest otwartość amerykańskiego systemu, który nie sprawuje odpowiedniego nadzoru nad badaczami krytycznych technologii. Zhu, zwłaszcza w końcowej fazie swojej pracy w USA, działał prawdopodobnie na dwa fronty i czerpał fundusze zarówno z Waszyngtonu, jak i Pekinu. To nie jest, jak się okazuje, odosobniony przypadek, bo jak powiedział dla "Newsweeka" Stoff: "Chiny zbudowały rozległy system przechwytywania technologii i know-how z badań finansowanych przez władze federalne Stanów Zjednoczonych".

Song Chun Zhu miał przez ponad dekadę otrzymać około 30 mln dolarów ze środków federalnych, nie mówiąc o dostępie do laboratoriów i technologii. Co ciekawe, finansowanie Pentagonu dla naukowca było kontynuowane nawet wtedy, gdy Zhu założył instytut w pobliżu Wuhan w Chinach i objął stanowisko na uniwersytecie w Pekinie. Głównym zadaniem uczelni w stolicy Chin jest wspieranie badań wojskowych i prace nad "transferem" wiedzy i technologii z innych krajów.

Śledztwo dziennikarzy "Newsweeka" pokazuje, że USA były dla Chin nie tylko źródłem zaawansowanej technologii, ale także de facto współfinansowały badania nadzorowane przez Pekin...

A.I. to nowa bomba atomowa

Najdziwniejsze jest to, że Zhu wcale nie ukrywał swoich intencji. Jak podaje amerykański tygodnik, chiński naukowiec wrócił do Chin w 2020 roku, gdzie złożył wniosek o dofinansowanie swoich badań w organach politycznych. W dokumencie napisał, że zaawansowana sztuczna inteligencja będzie "strategicznym celem międzynarodowej konkurencji naukowej i technologicznej w ciągu najbliższych 10-20 lat", a jej wpływ może być porównywalny ze stworzeniem bomby atomowej.

"Jeśli nasz kraj obejmie wiodącą rolę w tworzeniu uniwersalnego AI, to stanie się zwycięzcą międzynarodowej rywalizacji technologicznej" - przekazał chińskim władzom Zhu.

Porównanie do bomby atomowej nie jest zresztą jednoznaczne, bo szereg badaczy i polityków Zachodu przestrzega dzisiaj przed potencjalnie tragicznymi skutkami rozwoju sztucznej inteligencji. W Chinach jednak takiej debaty nie ma i wątpliwe jest, by przywódca ChRL Xi Jinping miał jakiekolwiek skrupuły przed wykorzystaniem technologii do zdominowania głównych rywali na scenie geopolitycznej.

Pekin otwarcie mówi, że celem jest prześcignięcie technologiczne sił zbrojnych USA. Sztuczna inteligencja jest prawdopodobnie jednym z najważniejszych aspektów tego wyścigu. Do połowy XXI wieku Chiny w ramach programu "odrodzenia narodowego" mają zmodernizować i wzmocnić armię do poziomu umożliwiającego realną rywalizację ze Stanami Zjednoczonymi.