To już ostatnie dni kampanii wyborczej w USA. Demokraci prawdopodobnie stracą większość na Kapitolu. Tak wynika z sondaży. Najbliższe wybory to sprawdzian dla urzędującego prezydenta. Czy dwa lata po wyborach prezydenckich Amerykanie postawią na Republikanów?

Wybory w USA odbędą się 8 listopada. W najbliższych dniach w RMF FM dużo o finiszu kampanii wyborczej. Opinie, komentarze, przewidywania.

Nasz amerykański korespondent Paweł Żuchowski opowie o tym, jak głosują Amerykanie. Sprawdzimy nastroje w kluczowych stanach. Ruszymy poza Waszyngton.

Porozmawiamy z mieszkańcami. Poznamy opinie ekspertów. Zapytamy ich o możliwe scenariusze. Będziemy na wiecu w Miami na Florydzie z udziałem Donalda Trumpa , który wspiera republikańskich kandydatów. Niektórzy Republikanie po wygranych wyborach chcą zmniejszyć pomoc dla Ukrainy. Te wybory będą więc miały ogromne znaczenie, nie tylko dla sytuacji wewnętrznej USA, ale i międzynarodowe. W ostatnich dniach na kampanijnym szklaku będzie można zobaczyć najważniejszych amerykańskich polityków. Zarówno u Demokratów, jak i Republikanów - wszystkie ręce na pokład.

W trasie jest Joe Biden. Cztery wiece wyborcze w najbliższych dniach będzie mieć wspomniany Donald Trump. Do głosowania na Demokratów namawia Barack Obama.

Trump podkreśla, że Republikanie muszą odbudować Amerykę, którą zniszczyli Demokraci. Mówi, że USA za rządów Bidena mają ogromne problemy gospodarcze oraz wysoką inflację.

Joe Biden natomiast ostrzega przed głosowaniem na ludzi, których popiera były przywódca USA.

Sama demokracja jest stawką nadchodzących wyborów - powiedział prezydent USA. Wezwał w ten sposób do głosowania przeciwko kandydatom podważającym uczciwość wyborów.

Bardzo ciekawe dni w amerykańskiej polityce

Kiedy tu przed wami stoję, są kandydaci ubiegający się u urzędy na każdym szczeblu w Ameryce - na gubernatora, do Kongresu, na prokuratorów generalnych, sekretarzy stanu, którzy nie zobowiązują się do zaakceptowania rezultatów wyborów, w których kandydują -powiedział Biden w przemówieniu na dworcu kolejowym Union Station w Waszyngtonie, nieopodal gmachu Kongresu. Odniósł się w ten sposób do polityków prawicy, którzy jeszcze przed głosowaniem zaczęli podważać uczciwość wyborów.

To jest droga do chaosu w Ameryce. To jest bezprecedensowe. To nielegalne. I to antyamerykańskie - dodał.

Biden przywołał też szacunki, według których w zaplanowanych na 8 listopada wyborach do Kongresu i władz lokalnych startuje ponad 300 kandydatów, którzy nie uznają wyników wyborów prezydenckich w 2020 r. Wskazał też na przypadki zastraszania wyborców przy urnach do głosowania, gróźb pod adresem pracowników zarządzających wyborami, czy na polityczną przemoc, jak w przypadku przestępcy, który napadł na męża przewodniczącej Izby Reprezentantów Nancy Pelosi i miał zamiar okaleczyć ją samą. Biden obwinił za to swojego poprzednika Donalda Trumpa i lansowaną przez niego fałszywą narrację o "skradzionych wyborach".

Najbliższe dni w amerykańskiej polityce będą niezwykle ciekawe.

Opracowanie: