Włoski Sąd Najwyższy orzekł, że można "od czasu do czasu" wulgarnie zwrócić się do przełożonego i nie zostać za to wyrzuconym z pracy. Właśnie sporadyczność takich zwrotów uznano za okoliczność łagodzącą.

Sąd zajmował się wulgarną włoską wersją określenia "idź do diabła", którego użył pod adresem swej szefowej pracownik pewnej firmy z regionu Abruzja. Został za to dyscyplinarnie zwolniony. Sąd pierwszej instancji, do którego się odwołał, orzekł, że wyrzucenie z pracy było nieuzasadnione, bo użycie przekleństwa miało charakter epizodyczny.

Firma odwołała się od o wyroku, argumentując, że surowa kara była reakcją na "wyjątkowo obelżywe zachowanie" i to - jak podkreślono - wobec kobiety.

Apelacja, kończąca 7 lat batalii wokół jednego przekleństwa, została przez Sąd Najwyższy odrzucona. Uznał on, że niecenzuralna sporadyczna wypowiedź nie może stanowić podstawy do zwolnienia pracownika, ponieważ nie świadczy o jego "woli nieprzestrzegania dyscypliny i niesubordynacji" i mieści się w granicach "werbalnego braku umiaru".

Firma na mocy wydanego wyroku musi ponownie zatrudnić mężczyznę i zwrócić mu koszty wynajęcia adwokata w wysokości 2500 euro.