Ostatni cios w ugrupowanie George’a Busha to oskarżenie o finansowe machlojki lidera republikańskiej większości w Izbie Reprezentantów Toma DeLaya. Anlitycy zastanawiają się, czy to nie początek końca rządzącej Partii Republikańskiej.

Oskarżenie jest poważne choć nie pozbawione zabarwienia politycznego. DeLayowi zarzucane jest niezgodne z prawem stanu Teksas – skąd pochodzi – zbieranie funduszy dla partyjnych komitetów wyborczych. DeLay oczywiście zaprzecza i mówi o brudnej politycznej grze powtarzając że prokurator, który go oskarżył jest blisko związany z Demokratami, co akurat jest prawdą . Tak czy inaczej to poważny cios dla administracji Busha.

To nie jedyna ostatnio afera. Lider Republikanów w Kongresie podejrzewany jest o nieczyste zagrania na giełdzie. Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie wpływowego republikańskiego lobbysty Jacka Abramowa, a za utrudnianie śledztwa w tej sprawie aresztowano wysokiego urzędnika Białego Domu.

Do tego wiele jest ostatnio zarzutów o nepotyzm, nieudolność w reagowaniu na huragan Katrina i astronomiczne koszty okupacji Iraku. Choć mówienie o końcu Republikanów to duża przesada, to takich problemów George Bush jeszcze nie miał.