​Już wiadomo, że na konferencji bliskowschodniej w Warszawie Unia Europejska nie będzie reprezentowana przez dwie najważniejsze osoby. Po tym jak rzeczniczka szefowej unijnej dyplomacji zapowiedziała, że Federica Mogherini będzie tym czasie będzie przebywać w Rogu Afryki, Warszawa liczyła na obecność jej zastępczyni - Helgi Schmid, sekretarz generalnej Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych (dyplomacji UE). Ta jednak również się nie zjawi.

Helga Schmid poinformowała, że bardzo by chciała być obecna na konferencji, ale nie pozwala jej na to kalendarz - ujawnił wysoki rangą polski dyplomata w rozmowie z dziennikarka RMF FM.

Tłumaczenia Niemki wyglądają jednak na dyplomatyczną wymówkę. W Komisji Europejskiej wszyscy wiedzą, że zarówno Mogherini, jak i Schmid były bardzo zaangażowane w doprowadzenie do trudnego porozumienia nuklearnego z Iranem.

Jeden z urzędników powiedział dziennikarce RMF FM, że "trudno, żeby na warszawską konferencję jechały osoby, które chcą od społeczności międzynarodowej czegoś innego". Waszyngton wycofał się z porozumienia - przypomina rozmówca RMF FM  i dodaje, że "w powszechnym odczuciu konferencja w Warszawie ma wydźwięk antyirański i nie podoba się, że Iran nie został zaproszony". W kuluarach KE mówi się nawet pół żartem pół serio, że warszawska konferencja to przygotowania do wojny z Iranem.

Rzeczniczka KE Majaja Kocijancic powiedziała natomiast, że wciąż jeszcze nie wyznaczono osoby, która w imieniu Unii pojedzie do Warszawy. Rozmówcy dziennikarki RMF FM w KE podkreślają, że niska reprezentacja Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych nie jest wymierzona w Polskę. Przypominają natomiast, że niedawno to Waszyngton obniżył rangę przedstawicielstwa KE. I to w niezbyt ładny sposób. Przedstawiciel KE dowiedział się o tym, gdy podczas przyjęcia został wyczytany na samym końcu. Tak się nie robi, coś w tych relacjach nie gra - przyznał rozmówca RMF FM.

Opracowanie: