Zalane miasteczka, nieprzejezdne drogi i odwołane połączenia kolejowe - to efekt ulewnych opadów deszczu, które nawiedziły Wielką Brytanię. Liczbę podtopionych domów ocenia się na około 400.

Wczoraj wieczorem ewakuowano około stu rodzin z miejscowości Stonehaven niedaleko Aberdeen, gdy rzeka Carron wystąpiła z brzegów i zalała ulice miasteczka. W Stoke Canon niedaleko Exeter w zachodniej Anglii zalanych zostało 40 domów mieszkalnych.

Poziom wód podniósł się także w rzekach w południowo-wschodniej i północno-wschodniej Anglii oraz w środkowej części kraju (Midlands). System ochrony przeciwpowodziowej na ogół okazał się skuteczny. Eksperci szacują, że gdyby go nie było, to zalanych zostałoby nawet 20 tys. domów w Anglii, Walii i Kornwalii.

Na rzece Cober w Kornwalii obowiązuje alarm przeciwpowodziowy. Ogółem agencja ochrony środowiska wystosowała ok. 140 poważnych ostrzeżeń przeciw powodziom i podtopieniom w Anglii i Walii oraz ok. 20 w Szkocji.

Służby ratunkowe uratowały wielu ludzi uwięzionych w samochodach, a w jednym przypadku kobietę, która schroniła się na drzewie.

Ulewy sparaliżowały komunikację

Wstrzymane zostały połączenia kolejowe ze stolicą angielskiego sadownictwa - Taunton w hrabstwie Somerset. Pociągi z Londynu do Exeter kończą bieg w Tiverton, gdzie pasażerowie muszą przesiadać się na autobusy. Do Bristolu w zachodniej Anglii i Londyniu nie można natomiast dojechać z Penzance w Kornwalii i Plymouth. Zastępcza komunikacja autobusowa dowozi podróżnych do Tiverton przez Exeter. Uruchomienie linii kolejowej przewidywane jest dopiero w piątek.

Tymczasem w Irlandii sztormowa pogoda powaliła wiele drzew, czyniąc nieprzejezdnymi wiele dróg, zwłaszcza w hrabstwach Cavan, Longford, Roscommon, Mayo i Donegal. Siła wiatru dochodziła do ok. 105 km/h. Niektóre miejscowości są bez prądu.