​Prezydent Donald Trump oświadczył, że zostają podjęte kroki przeciwko każdej próbie ingerowania w tegoroczne wybory w USA. Dodał, że prawdopodobnie miała miejsce ingerencji Rosji, a także innych państw, w amerykańskie wybory w 2016 roku.

Rosjanie nie mieli żadnego wpływu na nasze głosy, ale z pewnością była ingerencja i prawdopodobnie była ingerencja innych państw - powiedział Trump na wspólnej konferencji prasowej w Waszyngtonie z premierem Szwecji Stefanem Loefvenem.

Prowadzimy bardzo, bardzo szeroko zakrojone badania i dochodzimy do pewnych (...) bardzo znaczących sugestii dotyczących wyborów w 2018 roku. (...) Będziemy przeciwdziałać, cokolwiek by zrobili, będziemy bardzo mocno temu przeciwdziałać - powiedział amerykański przywódca.

Na listopad zaplanowane są w USA tzw. wybory środka kadencji (midterm); wyłania się w nich całą Izbę Reprezentantów i jedną trzecią składu Senatu.

W połowie lutego amerykańska wielka ława przysięgłych (ang. grand jury) postawiła w stan oskarżenia w związku z ingerencją w ostatnie wybory prezydenckie w USA 13 Rosjan i trzy rosyjskie podmioty. Oceniła, że mieszanie się w procesy polityczne w USA rozpoczęły się już w 2014 roku, a operacje oskarżonych Rosjan polegały między innymi na wspieraniu Trumpa i dezawuowaniu kandydatki Demokratów Hillary Clinton.

Po wyroku Trump zapewnił na Twitterze, że "nie było zmowy" między osobami z jego otoczenia a przedstawicielami Kremla.

Wielką ławę przysięgłych powołał specjalny prokurator Robert Mueller, który od maja 2017 roku prowadzi dochodzenie w sprawie ingerencji Rosji w wybory oraz kontaktów osób z otoczenia Trumpa z przedstawicielami władz Rosji.

(az)