Izraelski sąd wstrzymał sprzedaż na aukcji zestawu do tatuażu, który był używany w Auschwitz do znakowania ludzi.

"Najbardziej szokujące przedmioty Holocaustu" miały trafić w połowie listopada na aukcję w Izraelu. To kilka matryc do tatuażu, używanych w czasie II wojny światowej w obozie zagłady w Auschwitz. Na sprzedaż wystawił je prywatny kolekcjoner.

To konkretnie 8 stalowych stempli, każdy wielkości paznokcia, z ćwiekami, które układają się w cyfrę. Nasiąknięte atramentem było wciskane w ludzie ciało - na przedramieniu tych, którzy trafiali do Auschwitz.

Dom aukcyjny oszacował ich wartość na 30-40 tysięcy dolarów. Jego szef Meir Colman bronił decyzji o wystawieniu stempli na sprzedaż. Stwierdził, że aukcja "zwiększa świadomość" Zagłady, a przedmioty te nie powinny "zniknąć z kart historii".

Po oburzeniu tych, którzy przeżyli Auschwitz, decyzją sądu w Tel Awiwie aukcja została zawieszona.

Izraelskie prawo nie zakazuje handlu reliktami Holocaustu.

Jednak jak podkreślił Dani Dayan z Yad Vashem, "sprzedaż takich przedmiotów jest moralnie nie do zaakceptowania". Jednocześnie Yad Vashem odrzuciło apel, by to muzeum odkupiło stemple, aby nie trafiły one w niepowołane ręce. Padł argument, że nie będzie płacić za memorabilia związane z Holocaustem, aby nie zachęcać ludzi do handlowania takimi przedmiotami.

W czasie II wojny światowej w obozie koncentracyjnym w Auschwitz zginęło ponad 1 100 000 ludzi, w większości Żydów. Jedni zostali zamordowani przez nazistów w komorach gazowych, inny umierali na skutek głodu i chorób.